niedziela, 25 stycznia 2015

dwudziesty piąty stycznia

Czuję się jak panna na wydaniu w przeddzień wizyty swatki. Idę jutro do nowej roboty w której, co prawda, będę robił to samo, co robiłem w różnych pracach przez ostatnie dwadzieścia lat, ale na zupełnie innych warunkach (chodzi o kasę). Chociaż w trzewiach czuję lekki niepokój, to jednak z pozytywnym myśleniem idę spać, przygotowawszy jednakowoż "wyprawkę" w postaci kanapek, kawy rozpuszczalnej i kubka z łyżeczką. 
Wish me luck . Sam sobie już pożyczyłem. 
Zobaczymy co będzie. Nast. don. wkrótce.
Aha, od południa pada śnieg. Teraz też pada i zastanawiam się ile będę potrzebował czasu na dojechanie do Wesołej.