sobota, 27 maja 2023

dwudziesty siódmy maja

Oto wykres obrazujący zmianę masy w czasie. 

 


 Widać na nim wyraźną tendencję spadkową. Co ważne, krzywa masy utrzymuje się pod prostą kończącą się 30 września na wysokości 70 kg. Wystarczyło regularne marszowanie (trzy razy w tygodniu co najmniej 8 000 kroków) i zredukowanie o połowę wieczornego piwa. Tymczasem wcale nie zmieniłem nawyków żywieniowych. Czuję się doskonale jak na swój pesel. 

Dziś spróbuję na Rynek i potraktuję to jak sparring przed poniedziałkową wyprawą do krakowskiej siedziby PO. Chcę bowiem zapisać się na darmowy niedzielny wyjazd do Warszawy.

poniedziałek, 22 maja 2023

dwudziesty drugi maja

Albo weźmy dietę. Najpopularniejsza, moim zdaniem, to MŻ wymyślona bodaj przez Młynarskiego. Jednak zainteresowawszy się tematem począłem go zgłębiać czytając poważne fragmenty Internetu i coraz częściej myślę o tym, że nie ilość a jakość jest tu najważniejsza. Oczywiście nie jest możliwe abym zjadał pięć posiłków dziennie. Za stary już jestem na taką zmianę po czterdziestu latach spożywania raz, góra dwa razy dziennie. Sporo za to mogę pokombinować z produktami używanymi do produkcji chleba mojego powszedniego. Ostatnio zagustowałem w młodej kapuście: Na dno garnka wlewamy ciut oleju i rozgrzewamy go. Na desce kroimy w plasterki jeden duży lub dwa małe pęczki dymki i w kostkę pół dużej cebuli. Ja dodaję jeszcze pokrojone w plasterki dwa ząbki czosnku, ale nie jest on konieczny. Gdy cebula się zeszkli dodaję po trochu grubo poszatkowaną młodą kapustę. Ponieważ ludzie w sklepach pozbywają się zewnętrznych liści, to kupuję około pięć czwartych główki w cenie jednej i tyleż wkładam do gara. Duży bukiet koperku poszatkować i też do gara. Sól i pieprz według uznania i dusić często mieszając pod przykryciem do stanu półmiękkiego. Pycha.

piątek, 19 maja 2023

dziewiętnasty maja

 Albo weźmy masę. Jest to siła z jaką wszystko jest ciągnięte przez Grawitacyę. Najczęściej siłę tę mierzymy wagą. Swoją drogą coraz częściej myślę o wieloznaczności słów. Waga, ważyć, zważyć, rozwaga, odwaga, zniewaga, rozważyć, przeważyć, wyważyć, niedoważyć, uważać, zauważyć, przyuważyć (zwarzyć i uwarzyć nie, to od waru). Prawdopodobnie słów z tym rdzeniem jest znacznie więcej. Ale nie o tym. Trzy tygodnie temu podjąłem postanowienie: siedemdziesiąt kilo na siedemdziesięciolecie. Naprzód pożyczyłem wagę od Córki a kilka dni temu kupiłem własną i mam już, obok sznurka i miarki, kompletny zestaw narzędzi do przeprowadzenia experymentu na żywym jak dotąd organiźmie. Zainstalowałem w moim telefonie Krokomierz i uważam aby co najmniej cztery razy w tygodniu przejść osiem tysięcy kroków. Uważam też na dietę i nie opycham się do rozpęku. Zmniejszyłem też, choć z żalem, dzienną porcję piwa. Dwudziestego ósmego kwietnia waga pokazywała 86,8 kg. Dziś 85,8 kg. Mój inżynierski rozum natychmiast podsunął mi wyliczenia (oczywiście w excelu), z których wynika, że planu 70/70 nie da się zrealizować. Przy takim bowiem tempie ubywania dopiero w połowie kwietnia ważyłbym 70 kg. Trzeba więc będzie plan zmodyfikować. Może 71/71 ? To też będzie doskonały rezultat choć nie tak ładny. Gdyby jednak całkiem odstawić piwo, to kto wie?

UWAGA, UWAGA dopisane dwudziestego maja.

 Dziś rano zacząłem robić wykres moich przewag i niedowag. Okazało się, że jeśli wziąć do obliczeń równie prawdziwe, lecz pochodzące z innych miejsc osi czasu dane, wychodzi, że mogę zdążyć. Otóż pomiar z siódmego maja opiewa na 87,7 kg a z dziś na 85,7 kg. W takim wypadku aproksymując prostą wykresu w przyszłość dostajemy punkt przecięcia z prostą wyznaczającą 70 kg wyraźnie PRZED trzydziestym września. Wystarczy tracić średnio dwanaście deko dziennie. Zobaczymy.

piątek, 12 maja 2023

dwunasty maja

 Oczekując na części do złożenia Doświadczenia dużo rozmyślam i dużo chodzę. Zainstalowałem na swoim telefonie Krokomierz, który zeruje się o północy. Staram się żeby na koniec dnia pokazywał co najmniej osiem tysięcy kroków. Rozmyślanie w marszu, myślę, dobrze mi robi na zdrowie fizyczne i psychiczne i przy okazji pasę zmysły wybuchającą majowo wiosną. Któregoś dnia przypomniał mi się film Hydrozagadka. Intryga w nim zawarta jest pociągająca. Ja jednak przybrałbym się do nawodnienia pozbawionych wody obszarów nieco inaczej. A gdyby tak rozebrać lądolody Antarktydy i powstały urobek przetransportować blisko Równika, na przykład na Saharę? Oczywiście część wody wyparuje, ale większość wsiąknie bez reszty w suchą od wieków gąbkę pustyni i na jakiś czas tam zostanie. Można by w ten sposób wstrzymać podnoszenie się poziomu oceanów. I może kiedyś obszar o rozmiarze dwudziestu ośmiu Polsk będzie niewyczerpanym źródłem żywności do której produkcji potrzeba przede wszystkim wody i słońca.

środa, 10 maja 2023

dziesiąty maja

 Wczoraj przyszedł mi do głowy taki myśl:

Prawdopodobnie dlatego poszedłem do dentystki i zgodziłem się na usunięcie resztek zębów (cztery jednak zostały uratowane), bo nie przewiduję potrzeby zaciskania. W związku z powyższym już za kilka dni będę się mógł pochwalić olśniewającym, choć sztucznym uśmiechem. Oprócz tego płynna dieta dobrze mi robi na rurę główną.

niedziela, 7 maja 2023

siódmy maja

 Albo weźmy czas. Płynie, ucieka, sączy się. Zatrzymuje się? - to akurat nie jest prawda. Nawet gdy umieram, on płynie dalej, choć już nie mogę tego upływu doświadczyć. A może mogę? -  bo przecież szkoda marnować Informację. To zdecydowanie nie na mój rozum.