Jestem jednak pełen podziwu dla Sąsiada Z Góry. Gdy wyjeżdżałem do Krakowa, wychodząc z mieszkadełka spotkałem go na klatce schodowej. Było rano, przed ósmą, a on już, albo jeszcze pijany, proponował strzemiennego mówiąc: "co, ze mną się nie napijesz?" Dziś, tuż przed siódmą zaś, zapukał do mych drzwi i gdy je otwarłem z troską zapytał:" to ty żyjesz?" a potem zaproponował abym wypił z nim kielicha na dobry początek dnia. Niestety odmówiłem mówiąc o tym, że ja do roboty, na co odparł:"a ja dziś nie pracuję". I poszedł. Tak myślę: co będzie jednak, gdy nie będę się miał czym wymówić?
Przed tygodniem, gdy jechałem pociągiem 83100, który, jak sam numer wskazuje, podążał z Kołobrzegu do Krakowa, zacząłem myśleć o tym, że podobno niejaki Mikołaj Tesla wymyślił sposób na bezprzewodowy transport energii elektrycznej. Podobno, podkreślam, bo żadnych opracowań na ten temat nie ma. Z tych rozmyślań tymczasem lipa. Energię można przenieść tylko Polem, a w Powietrzu, albo nie daj panB w Próżni pole może się rozchodzić tylko na extremalne sposoby, jak na przykład Wyładowania. Jednak jakiś sposób być musi w myśl starej prawdy: co tylko Człowiek wymyśli, prędzej czy później ziści się. Wyobraziłem sobie coś na kształt Lasera, który nie Światło koncentruje, a falę elektromagnetyczną o zupełnie innej częstotliwości. Tylko, że za Tesli czasów możliwości techniczne nie obejmowały Laserów. No to JAK on to zrobił? Nic. Myślę dalej.
poniedziałek, 13 lutego 2017
piątek, 10 lutego 2017
dziesiąty lutego
Zgodnie z Niektórych przypuszczeniami zabrakło mi czasu na napisanie czegokolwiek. Przez cały tydzień oprócz zajęć z Wnukami musiałem pracować zdalnie dla pomyślności XXX. Budziłem się o różnych godzinach rano i z kawą zasiadałem przy komputerze i rysowałem wciąż nowe plany do berlińskiej budowy. O dziesiątej przestawałem. Oblewałem się przedpołudniowym wrzątkiem, wysyłałem majlem urobek i tramwajem 23 pomykałem na Koronę aby odebrać dzieci z treningu. Po powrocie do domu kucharzyłem i karmiłem Wnuki, a też starałem się jak najwięcej z nimi rozmawiać. Córcia wracała z roboty koło piątej, a ja wtedy znów do komputera. Myślę, że osiem godzin dziennie pracowałem. Może nawet ciut więcej. Gdzie mnie więc do zagadek.
Dziś piątek. Pojutrze wyjeżdżam.
Spacerując dziś wieczorem z psem widziałem przez krótką chwilę w bliskiej okolicy, Proszę nie śmiejcie się, Zaczarowaną Dorożkę. Zastanawiam się czy to, że była bez Konia i Dorożkarza może coś znaczyć. W każdym razie na pewno nie poruszała się i była Półprzezroczysta. Ech, Kraków.
Dziś piątek. Pojutrze wyjeżdżam.
Spacerując dziś wieczorem z psem widziałem przez krótką chwilę w bliskiej okolicy, Proszę nie śmiejcie się, Zaczarowaną Dorożkę. Zastanawiam się czy to, że była bez Konia i Dorożkarza może coś znaczyć. W każdym razie na pewno nie poruszała się i była Półprzezroczysta. Ech, Kraków.
sobota, 4 lutego 2017
czwarty lutego
Jutro jadę do Krakowa. Bilet kupiony. Ubranka poprane suszoń sję. Rano spakuję. Kłopot mam z jedzeniem. Powinienem zjeść wszystko co przez najbliższy tydzień mogłoby się zepsuć. Strasznie tego Dużo. Ale jeszcze nie wieczór. Myślę, że dam radę, najwyżej porzygam się z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Pociąg 83100, jak sama nazwa wskazuje, jedzie z Dyrekcji Szczecińskiej do Krakowskiej, niestety przez Trójmiasto, co powoduje długą, dłuższą niż z.B. przez Poznań i Wrocław marszrutę. Dziewięć godzin w Podróży, jakżesz ja wytrzymam bez palenia?
Następne doniesienia wkrótce. Może będą krakowskie Zagadki?
Następne doniesienia wkrótce. Może będą krakowskie Zagadki?
Subskrybuj:
Posty (Atom)