piątek, 22 grudnia 2023

dwudziesty drugi grudnia

 Dziś przesilenie. Przez pół roku dnia będzie przybywać, albo nocy ubywać. 

Mam ogromną przyjemność z powodu możliwości obserwowania i wysłuchiwania obrad nowego Sejmu. Mam również z tego powodu bardzo mało czasu na codzienne czynności konieczne do utrzymania się przy życiu. Serial nazywany "sejmfliksem" jest najlepszy, bo prawdziwy. Kolejne ujęcia, sceny czy emocje nie są ani zagrane ani wyreżyserowane, po prostu dzieją się. Mnie też przyprawia o emocje jakich dotychczas nie doświadczałem i nie przypuszczałem, że są możliwe.

Zaraz Planu Narodzenie. Te świąteczne dni spędzę w najlepszy sposób oddając się najleniwszemu lenistwu jakie potrafię sobie wyobrazić. Zwracam uwagę Szanownej Frekwencji na znaczenie słów. Nic nie robić to zupełnie co innego niż robić Nic.

Z ubolewaniem stwierdziłem niedawno fakt taki, że mój Wnuk (16) nie wie co znaczy powiedzenie "śmiać się w kułak", a już na pewno nie rozumie co znaczy "smalić cholewki". Wiem, żem dziaders i prawdopodobnie czepiam się. Jednak nie lubię myśli o tym, że już niedługo będziemy mówić zupełnie innymi językami.

sobota, 25 listopada 2023

dwudziesty piąty listopada

 Jakoś wzrok mi się poprawił. Okularów do chodzenia nie używam już wcale. Coraz częściej łapię się na tym, że okulary do czytania leżą sobie z boczku. Ciekawość.

W związku z awanturą z nowym rządem myślę sobie tak: Gospodarka zniosła nienajgorzej ośmioletnią demolkę. To i te parę tygodni ściemniania Matołusza też wytrzyma.

czwartek, 23 listopada 2023

dwudziesty trzeci listopada

 Od kilku dni ogarnął mnie i zacieśnia uścisk późnojesienny leń. W połączeniu z wyraźnie obniżonym ciśnieniem fizycznie mnie obezwładnia. Staram się przespać ten czas, ale nie można przecież spać bez przerwy. Dziwne, że taki styl życia nie wpływa na mój experyment z traceniem masy ciała i choć nie ruszam się prawie wcale, to i waga ani drgnie, a mocno ograniczony Brzuch pozwala bez lustra oglądać dotychczas niedostępne rejony.

wtorek, 14 listopada 2023

czternasty listopada

 Od kilku tygodni cokolwiek bym nie gotował wychodzi z tego Barszcz Czerwony. I wcale nie jest tak, że zamyślam się jak niegdyś przy obieraniu ziemniaków gdy obierałem do ostatniego kartofla. Wywar gotuję normalnie na Warzywku, bo tu nie wiedzą co to Włoszczyzna i kostkach warzywnych z Biedronki. Gdy wywar dojdzie niby zastanawiam się co dalej i jednak dodaję buraki.

Wczoraj z zapartym stolcem obserwowałem inauguracyjne posiedzenie Sejmu dziesiątej kadencji. Podczas przemówień prezydenta i premiera kilka razy w stronę komputera wyrwały mi się słowa Pana Liwki skierowane do Pana Batona.

liwko liwko skocz po piwko 

Jednak cieszę się. Obydwaj wyżej wspomniani są już jednak na wylocie i niedługo będę mógł pełną piersią oddychać Wolnością.

Znowu jadę. Nie będzie to jednak Podróż tylko łykendowy wyjazd do Przyjaciół. Dobre i to.

czwartek, 9 listopada 2023

dziewiąty listopada

 Miałem sen. Przyśniło mi się inauguracyjne posiedzenie Sejmu dziesiątej kadencji. Marszałek w każdym akapicie swojej mowy zwracał się do Pań Posłanek, Panów Posłów i "Pana, Panie pośle Kaczyński". Po kilku minutach z Kaczyńskiego śmiali się już wszyscy. Co prawda niektórzy w kułak. A Pan Poseł Kaczyński usiłował schować się pod pulpit.

niedziela, 5 listopada 2023

piąty listopada

Albo weźmy Rodaków. Doskonale rozumiem tych z górą jedenaście milionów, którzy tak jak ja powiedzieli, że mają dość tego dziadostwa, złodziejstwa, kurestwa, czy jak jeszcze nazwać to nieszczęście aż zanadto panoszące się w Kraju "przez ostatnich osiem lat". A co począć z resztą? Z tymi, którzy z rozmaitych przyczyn byli przekonani o tym, że było dobrze i niech tak zostanie. Nie rozumiem ich na co najmniej dwa sposoby. Stojących przy korycie nie rozumiem, bo jakżesz można być tak głupim, by chciwość zagłuszyła w nich zdrowy rozsądek. Czy choć przez chwilę nie pomyśleli o tym, że większości Rodakom nie podoba się ich styl rządzenia? Czy rządzenie naprzekurw i nieustanne wkurwianie ludzi z przekonaniem, że "raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy" nie powoduje refleksji: "przecież to zaraz pierdolnie"? Pozostałych nie rozumiem dlatego, że prawdopodobnie nie mają "swojego rozumu". Biorą rzeczywistość nie taką, jaka wynika z ich obserwacji i wniosków, ale taką, którą im ktoś opowie. 

czwartek, 2 listopada 2023

drugi listopada

 Wczoraj przesadziłem. Przemarszowałem prawie piętnaście tysięcy kroków i teraz tylko leżeć. Jednak warto było. Poszedłem z wizytą do Mentora mojej młodości. Odnalazłem kwaterę po kilkuminutowym krążeniu w dźwiękach dobiegających z pobliskiego siedliska podejrzanego kultu.

Tak było gdy dotarłem na miejsce. Jednak zanim wypaliłem tradycyjnego papierosa przewinęło się ponad dwadzieścia osób. Tradycyjnie byłem najstarszy w tym towarzystwie. Najwięcej było dzieci. Oczywiście z rodzicami i to jest okoliczność miła. Rozmawiałem z kilkorgiem i jakoś krzepi świadomość, że kilkulatki znajdują w twórczości Lema coś dla siebie.

Gdy zszedłem z górki cmentarnej podjąłem złą decyzję i skręciłem w lewo. Myślałem podjechać tramwajem do Plantów i odwiedzić Rynek. Szybko jednak okazało się, że tramwaj rozebrany. Ulica zresztą też i autobusy nie jeżdżą. Zacząłem pytać przechodniów o to jak dostać się do miasta. Okazało się, że aż do Jubilata tylko per pedes. Zszedłem więc nad Wisłę i powędrowałem Bulwarem. Jakoś wtedy poczułem, że Pesel protestuje. Często przystawałem i przysiadałem i gdy wreszcie dotarłem na Rynek pomyślałem: chyba już tu zostanę. Siedziałem i ledwo dychałem chyba z godzinę. Potem jednak powlokłem się do tramwaju. Odcinek od tramwaju do domu był najgorszy. Zaległem na legowisku i jakiś czas będę leżał.

wtorek, 31 października 2023

trzydziesty pierwszy października

 Albo weźmy pierwszy raz, albo raczej pierwsze razy. Mam taką teorię w myśl której koniec następuje wówczas, gdy wszystkie pierwsze razy się wyczerpią. I nie można powiedzieć o tym że każdy osobnik jest nieśmiertelny, bo ilość pierwszych razów w ofercie, choć duża, nie jest jednak nieskończona. A wczorajszy pierwszy raz, to ban na Fejsbuku . A dziś drugi ban. A jeszcze nie wieczór.


poniedziałek, 30 października 2023

trzydziesty października

Ruch jak na Marszałkowskiej. Ktoś poważnie wziął się za czytanie mojego bloga. Od piątku (dziś poniedziałek) ponad siedemdziesiąt wejść. 

piątek, 27 października 2023

dwudziesty siódmy października

 Zaraz dwa tygodnie od wyborów. Wciąż tkwi mi w pamięci rozmowa z Przyjaciółką Malarką z dwa tysiące piętnastego roku, tuż przed wyborami prezydenckimi, w których wygrał Duda. Mówiłem o tym, że gdy PiS dojdzie do władzy "zrobi się duszno", a ona o tym, że za pierwszego PiSu czuła się bardziej komfortowo niż za Tuska. Nie wiem jak czuła się "przez osiem ostatnich lat" i może nawet o to zapytam, ale ja na pewno czułem się źle. Nie pasowała mi bogoojczyźnianopatriotyczna narracja wniebogłosy rozlegająca się w mendiach. Kiedy stanąłem do wyborów, w kolejce stanąłem, długiej kolejce, poczułem, że duszność ustępuje. I za prawdę powiadam: czuję się lekki, wolny i radosny. Mój jeden mały głos przyczynił się do zwycięstwa. Teraz już będzie Normalnie. A że moja emerytura wzrośnie o jakieś pięćset złotych - w to mi graj.

piątek, 13 października 2023

trzynasty października

 Właśnie wróciłem z drugiej części przeglądu. Doktor, który tydzień temu skierował mnie na badania, dziś zebrał ich plon. Uspokoił mnie. Wszystko dobrze, a gdzieniegdzie nawet rewelacyjnie. Jednak na pytanie czy długo pożyję nie odpowiedział. Nic. Ani bardziej, ani mniej, mam robić tak jak dotąd.

wtorek, 10 października 2023

dziesiąty października

W ostatnią niedzielę miałem krótką rozmowę z kierowcą autobusu. Naprzód byłem zdumiony jego niestandardowym zachowaniem tuż po moim wstąpieniu na pokład. Powitał mnie donośnym głosem i uprzejmymi słowami. Później zaczął narzekać na rzeczywistość i sformułował opinię o tym, że nie jest zachwycony kierunkiem w którym "to wszystko" zmierza. Oczywiście zastosowałem standardową odzywkę: jak jeszcze porządzą, to będzie jeszcze gorzej. Akurat przejeżdżaliśmy obok słupa reklamowego oblepionego plakatami wyborczymi i to głównie opozycji. Zapytał czy mam zamiar głosować na nich. Odpowiedziałem również standardowo: osiem lat i wystarczy; nakradli już tyle, że do końca życia im wystarczy. Chyba się obraził. Jednak myślę, że zamilkł głównie dlatego, że moje słowa pobudziły go do myślenia. 

Myślę o wstąpieniu do klubu seniora. Chyba już czas zacząć się socjalizować.

sobota, 23 września 2023

dwudziesty trzeci września

Albo weźmy skrzypce, albo inny chordofon. Choćby je robić z najlepszych materiałów NIGDY nie uda się ich nastroić idealnie. Bo gdy naciągamy lub luzujemy jedną strunę, wszystkie pozostałe, przez rozmaite zmiany naprężeń całego instrumentu, reagują i zmieniają swe naprężenie czyli wysokość dźwięku. Gdy poprawiamy te inne, pierwsza znowu się rozstraja i tak dookoła Wojtek. Następnym czynnikiem uniemożliwiającym idealne nastrojenie jest czas. Po dowolnie krótkim czasie od nastrojenia pracująca bezustannie konstrukcja "układa się" i całe strojenie dyabli wzięli. Albo temperatura. Wystarczy, że Grayek weźmie skrzypce szczęką na podbródek i obojczykiem od spodu i już zmienia się temperatura, która znowu powoduje konieczność dostrojenia. Dlatego Wszystkie nagrania Wszystkich skrzypków, którymi zachwycamy się słuchając ich z płyt czy na koncertach są wykonane na niestrojących instrumentach. Może właśnie dlatego tak się nimi zachwycamy. I jeszcze jeden myśl: Człowiek. który ma tak zwany słuch absolutny nie może grać na skrzypcach, więcej, nie może bez wstrętu słuchać muzyki innej niż elektroniczna.

poniedziałek, 18 września 2023

osiemnasty września wieczorem

 Od kilkunastu tygodni żyję blisko wagi. Badam swój ciężar kilka razy dziennie. Za nic jednak nie mogę wykryć jakichkolwiek zależności. Tajemnicą jest ile zużywam energii na różne czynności. A już do szału doprowadza mnie niemożliwość określenia zużycia energii (a więc zmniejszenie ciężaru) na biegu jałowym na przykład w czasie snu. 

osiemnasty września

 W środku nocy skończyło mi się palenie. No i co ja wtedy robię? - Wsiadam na rower i kupuję tytoń do nabijania gilz w pobliskiej stacji benzynowej. Oczywiście BP, choć do (za przeproszeniem) Orlenu mam bliżej. Ale nie o tym. Wracając poczułem na gołych nogach chłodne powiewy  i promieniowanie oddolne wyraźnie cieplejsze. Po powrocie do domu uświadomiłem sobie, że nie pamiętam kiedy druga połowa września była taka ciepła. Druga refleksja jest taka: oby tak dalej, wyraźnie zaoszczędzę na ogrzewaniu. A trzecia: ciekawość jak długo tej jesieni będę chodził w sandałach i z gołymi nogami?

wtorek, 22 sierpnia 2023

dwudziesty drugi sierpnia

 Przez te  ...one upały projekt 70/70 sypie się. Nie jestem w stanie jeździć na rowerze ani marszobiegować wtedy kiedy mi się chce. Temperatura Atmosphery pozwalająca mi na wysiłek fizyczny w pięknych okolicznościach przyrody utrzymuje się w rozsądnych granicach rano i późnym wieczorem. Wtedy jednak mi się Nie Chce. Nic. Może upały popuszczą niebawem, a jak nie to osiągnę wymarzoną masę nieco później. Tymczasem utrzymuję masę na poziomie nieco poniżej 79 kg. Sześć kilo poniżej masy startowej, ale cztery powyżej dzisiejszego celu. W sumie jest nieźle. Mój BMI to 73 kg.

Zestawiłem dziś Doświadczenie. Znów wyszło mi, że Się Kręci, ale ew. zysk energetyczny wciąż nieznany. Za duże opory. Pomału przerabiam konstrukcję. Muszą w niej jednak być łożyska toczne.  Niedługo skończę przerabianie, ale ciałem stanie się ona dopiero gdy uskładam pieniądze. Kiedyś jednak uskładam. W końcu nigdzie mi się nie spieszy. Powinienem skończyć przed Końcem. Swoją drogą ciekawość ile jeszcze do Końca mi zostało?

niedziela, 6 sierpnia 2023

szósty sierpnia

 Leje.

Od rana. Raz mocniej, raz słabiej. Czasem nawalnie. 

W nocy też lało. Trochę grzmiało. 

Jak żyć, panie Premierze?

Dziś, pierwszy raz od niewiadomokiedy, pierwsze poranne ważenie po zrzuceniu jedynki i dwójki dało wynik poniżej osiemdziesięciu kilo. Ta siódemka z przodu bardzo mi się podoba, choć wciąż, niestety, jestem ponad oczekiwanym wynikiem. Staram się dużo jeździć na rowerze, bo rower zdecydowanie szybciej niż per pedes apostolorum przepala mój nagromadzony pracowicie przez lata tłuszcz trzewny. Dziś jednak nie pojeżdżę. Będę maszerował w deszczu kontrolując krokomierz. Ciekawość, czy dam radę wykonać piętnaście tysięcy kroków przed wieczorem? Wymarsz kwadrans po pierwszej.

czwartek, 3 sierpnia 2023

trzeci sierpnia

 O czwartej ciemna noc. Jakoś tak mi się poukładało, że budzę się samoczynnie koło północy i do czwartej-piątej jestem trzeźwy jak pieprz. Czytam, gram w szachy i rozmyślam. Dziś rozmyślam o wczorajszych przeżyciach u dentystki. Po kilku dniach używania nowej i pięknej protezy byłem pewny, że coś jest z nią nie tego. Mogłem ją traktować wyłącznie jak ozdobę, jak krawat, który zakłada się żeby porządnie wyglądać jednak po powrocie do domu lepiej go zdjąć dla wygody. O gryzieniu i przeżuwaniu nie ma mowy. Jednym słowem proteza jest koncertowo spierdolona. Jakoś przed miesiącem poszedłem więc na umówioną wizytę chcąc wszystko wyjaśnić. Jednak nie dostąpiłem zaszczytu zasięścia przed obliczem Pani Doktor z prostego powodu: o wpół do pierwszej byłem czwarty w kolejce, a Pani Doktor, według informacji wywieszonej na drzwiach, zamykała o pierwszej. Zapisałem się więc na pierwszy wolny termin tak aby być pierwszym pacjentem tego dnia. To jednak też okazało się nieprawdą. Byłem drugi. Zasiadłem przed Obliczem i zameldowałem, że Się Buja i oś tego bujania jest w okolicach jedynek. Nauczony przez Gógla wiedziałem o tym, że trzeba podścielić, cokolwiek to znaczy. Oblicze było innego zdania. Naprzód spytało dlaczego  nie przyszedłem wcześniej, a gdy udzieliłem zgodnej z prawdą odpowiedzi zaczęło na mnie krzyczeć imputując kłamstwo. Jako patientes estote patientes zmilczałem i rozdziawiwszy paszczękę pokazałem Bujanie. Oblicze się Zafrasowało i zaczęło zmyślać. Wykonywało różne czynności i okazało się, że konieczność podścielenia było bodaj czwartym wyborem i to dopiero wtedy, gdy nie udało się mnie przekonać, że Tak Ma Być. Byłem już o krok od powiedzenia o diagnozie Gógla, bo zwyczajnie przykro mi było patrzeć jak Oblicze się wije do zaplątania, w oczy nie patrzy i czerwienieje. Wyszło na moje (Gógla), ale kosztowało mnie to tyle stresu, że zapisując się na następny termin pomyliłem się w peselu i wyszło na to, że jestem krzepkim dziewięćdziesięciolatkiem. Po angielsku jest jeszcze zgrabniej: patient patient.

środa, 19 lipca 2023

dziewiętnasty lipca

 Kolejna granica pękła. Dzisiejsze ważenie dało wynik 80,8 kg. To wciąż nad kreską, ale zbliżam się do niej.

wtorek, 18 lipca 2023

osiemnasty lipca

 Albo weźmy tracenie wagi. Zajmuję się tym od ponad pięćdziesięciu dni i zacząłem traktować jak eksperyment. Od kilku dni do zajęć ruchowych włączyłem jazdę na rowerze i zauważyłem, że efekt spadku masy jest zdecydowanie większy niż przy marszowaniu. Staram się codziennie przejechać co najmniej trzynaście kilometrów z dłuższym postojem na Rynku. Mój dokumentujący eksperyment wykres nie wygląda jednak dobrze. Jestem półtora kilograma nad kreską. Dobra wiadomość jest taka, że tydzień temu to było dwa i pół. Ciągle jednak wierzę, że cel 70/70 jest do osiągnięcia.

Odebrałem od wykonawcy części do złożenia Doświadczenia. Natychmiast po uruchomieniu musiałem przekonstruować urządzenie. Za duże opory i za słaby silnik. Tymczasem założyłem małe koło zamachowe i zwiększam napięcie zasilające.

środa, 14 czerwca 2023

czternasty czerwca

Po półrocznych usiłowaniach znalazłem wreszcie wykonawcę elementów potrzebnych do złożenia Doświadczenia. Długo nikt nie chciał ze mną gadać, a gdy nie pozostawiłem wyboru i poszedłem osobiście do najbliższego geograficznie zakładu i nie mogli pominąć moich pytań milczeniem, sporządzili ofertę w trójnasób zaporową. To na szczęście już przeszłość. Zakład, który podjął się zlecenia obiecuje zakończenie do końca miesiąca.

Projekt 70/70 realizuję zgodnie z planem. Odczyt dzisiejszy to 82,8 kg. Wciąż pod kreską. Zauważyłem przy okazji, że odżywiam się prawie wyłącznie błonnikiem i tymczasem jakoś nie brakuje mi węglowodanów. Od wczoraj nie muszę już miksować wszystkiego, bo mam nowe zęby:


 

niedziela, 4 czerwca 2023

czwarty czerwca

 No więc nie pojechałem do Warszawy. Musiałbym bowiem wstać w środku nocy aby wziąć udział w podobno półmilionowej manifestacji. Uczestniczyłem za to w Paradzie Smoków bliskiej mojemu sercu od dwunastu lat, bo wówczas pierwszy raz występował w niej Karol, a ja starałem się na niej być co roku. Oto fragment dzisiejszej:


Później podłączyłem się do krakowskiego Marszu i współdzieliłem radość z tysiącami uczestników.

czwartek, 1 czerwca 2023

pierwszy czerwca

 Kolejna granica (85 kg) pękła. Poranne ważenie dało wynik 84,7 kg. To może oznaczać, że ostateczne dzisiejsze ważenie, które tradycyjnie odbywa się przed posiłkiem głównym da wynik w okolicach 84,0 kg. Wniosek: jeżeli chudnąć to cierpliwie. Jestem rad, bo cel (70/70) wydaje się możliwy do osiągnięcia.

sobota, 27 maja 2023

dwudziesty siódmy maja

Oto wykres obrazujący zmianę masy w czasie. 

 


 Widać na nim wyraźną tendencję spadkową. Co ważne, krzywa masy utrzymuje się pod prostą kończącą się 30 września na wysokości 70 kg. Wystarczyło regularne marszowanie (trzy razy w tygodniu co najmniej 8 000 kroków) i zredukowanie o połowę wieczornego piwa. Tymczasem wcale nie zmieniłem nawyków żywieniowych. Czuję się doskonale jak na swój pesel. 

Dziś spróbuję na Rynek i potraktuję to jak sparring przed poniedziałkową wyprawą do krakowskiej siedziby PO. Chcę bowiem zapisać się na darmowy niedzielny wyjazd do Warszawy.

poniedziałek, 22 maja 2023

dwudziesty drugi maja

Albo weźmy dietę. Najpopularniejsza, moim zdaniem, to MŻ wymyślona bodaj przez Młynarskiego. Jednak zainteresowawszy się tematem począłem go zgłębiać czytając poważne fragmenty Internetu i coraz częściej myślę o tym, że nie ilość a jakość jest tu najważniejsza. Oczywiście nie jest możliwe abym zjadał pięć posiłków dziennie. Za stary już jestem na taką zmianę po czterdziestu latach spożywania raz, góra dwa razy dziennie. Sporo za to mogę pokombinować z produktami używanymi do produkcji chleba mojego powszedniego. Ostatnio zagustowałem w młodej kapuście: Na dno garnka wlewamy ciut oleju i rozgrzewamy go. Na desce kroimy w plasterki jeden duży lub dwa małe pęczki dymki i w kostkę pół dużej cebuli. Ja dodaję jeszcze pokrojone w plasterki dwa ząbki czosnku, ale nie jest on konieczny. Gdy cebula się zeszkli dodaję po trochu grubo poszatkowaną młodą kapustę. Ponieważ ludzie w sklepach pozbywają się zewnętrznych liści, to kupuję około pięć czwartych główki w cenie jednej i tyleż wkładam do gara. Duży bukiet koperku poszatkować i też do gara. Sól i pieprz według uznania i dusić często mieszając pod przykryciem do stanu półmiękkiego. Pycha.

piątek, 19 maja 2023

dziewiętnasty maja

 Albo weźmy masę. Jest to siła z jaką wszystko jest ciągnięte przez Grawitacyę. Najczęściej siłę tę mierzymy wagą. Swoją drogą coraz częściej myślę o wieloznaczności słów. Waga, ważyć, zważyć, rozwaga, odwaga, zniewaga, rozważyć, przeważyć, wyważyć, niedoważyć, uważać, zauważyć, przyuważyć (zwarzyć i uwarzyć nie, to od waru). Prawdopodobnie słów z tym rdzeniem jest znacznie więcej. Ale nie o tym. Trzy tygodnie temu podjąłem postanowienie: siedemdziesiąt kilo na siedemdziesięciolecie. Naprzód pożyczyłem wagę od Córki a kilka dni temu kupiłem własną i mam już, obok sznurka i miarki, kompletny zestaw narzędzi do przeprowadzenia experymentu na żywym jak dotąd organiźmie. Zainstalowałem w moim telefonie Krokomierz i uważam aby co najmniej cztery razy w tygodniu przejść osiem tysięcy kroków. Uważam też na dietę i nie opycham się do rozpęku. Zmniejszyłem też, choć z żalem, dzienną porcję piwa. Dwudziestego ósmego kwietnia waga pokazywała 86,8 kg. Dziś 85,8 kg. Mój inżynierski rozum natychmiast podsunął mi wyliczenia (oczywiście w excelu), z których wynika, że planu 70/70 nie da się zrealizować. Przy takim bowiem tempie ubywania dopiero w połowie kwietnia ważyłbym 70 kg. Trzeba więc będzie plan zmodyfikować. Może 71/71 ? To też będzie doskonały rezultat choć nie tak ładny. Gdyby jednak całkiem odstawić piwo, to kto wie?

UWAGA, UWAGA dopisane dwudziestego maja.

 Dziś rano zacząłem robić wykres moich przewag i niedowag. Okazało się, że jeśli wziąć do obliczeń równie prawdziwe, lecz pochodzące z innych miejsc osi czasu dane, wychodzi, że mogę zdążyć. Otóż pomiar z siódmego maja opiewa na 87,7 kg a z dziś na 85,7 kg. W takim wypadku aproksymując prostą wykresu w przyszłość dostajemy punkt przecięcia z prostą wyznaczającą 70 kg wyraźnie PRZED trzydziestym września. Wystarczy tracić średnio dwanaście deko dziennie. Zobaczymy.

piątek, 12 maja 2023

dwunasty maja

 Oczekując na części do złożenia Doświadczenia dużo rozmyślam i dużo chodzę. Zainstalowałem na swoim telefonie Krokomierz, który zeruje się o północy. Staram się żeby na koniec dnia pokazywał co najmniej osiem tysięcy kroków. Rozmyślanie w marszu, myślę, dobrze mi robi na zdrowie fizyczne i psychiczne i przy okazji pasę zmysły wybuchającą majowo wiosną. Któregoś dnia przypomniał mi się film Hydrozagadka. Intryga w nim zawarta jest pociągająca. Ja jednak przybrałbym się do nawodnienia pozbawionych wody obszarów nieco inaczej. A gdyby tak rozebrać lądolody Antarktydy i powstały urobek przetransportować blisko Równika, na przykład na Saharę? Oczywiście część wody wyparuje, ale większość wsiąknie bez reszty w suchą od wieków gąbkę pustyni i na jakiś czas tam zostanie. Można by w ten sposób wstrzymać podnoszenie się poziomu oceanów. I może kiedyś obszar o rozmiarze dwudziestu ośmiu Polsk będzie niewyczerpanym źródłem żywności do której produkcji potrzeba przede wszystkim wody i słońca.

środa, 10 maja 2023

dziesiąty maja

 Wczoraj przyszedł mi do głowy taki myśl:

Prawdopodobnie dlatego poszedłem do dentystki i zgodziłem się na usunięcie resztek zębów (cztery jednak zostały uratowane), bo nie przewiduję potrzeby zaciskania. W związku z powyższym już za kilka dni będę się mógł pochwalić olśniewającym, choć sztucznym uśmiechem. Oprócz tego płynna dieta dobrze mi robi na rurę główną.

niedziela, 7 maja 2023

siódmy maja

 Albo weźmy czas. Płynie, ucieka, sączy się. Zatrzymuje się? - to akurat nie jest prawda. Nawet gdy umieram, on płynie dalej, choć już nie mogę tego upływu doświadczyć. A może mogę? -  bo przecież szkoda marnować Informację. To zdecydowanie nie na mój rozum.

wtorek, 25 kwietnia 2023

Trzydzieści lat temu w regulskiej piwnicy przeprowadziłem doświadczenie. W wypełnionej wodą wannie umieściłem na sporej płycie styropianu werk walkmana tak, aby oś obrotu sporego koła pasowego była pozioma. Niemal natychmiast okazało się, że cały zestaw zaczął się obracać. Później w wielu konfiguracjach przeprowadziłem wiele experymentów, z których niezbicie wynikało, że SIĘ KRĘCI. Jednym słowem: kręcący się dysk o poziomej osi obrotu wykonuje obroty tak, że cały zestaw obraca się wokół osi pionowej. Z fizycznego punktu widzenia wszystko się zgadza. Żyroskop w obracającym się układzie odniesienia MUSI się tak zachowywać. Prędko przyszło mi do głowy jak by można ten fakt wykorzystać. Nie potrafiłem policzyć jaki profit można czerpać z mojego pomysłu. Wymyśliłem więc DOŚWIADCZENIE. Powinno ono definitywnie potwierdzić lub wykluczyć możliwość czerpania energii z opisanego zestawu. Właśnie dziś zaniosłem do warsztatu mechanicznego kilkanaście rysunków części, z których złożę urządzenie - doświadczenie. Będę mógł wreszcie opisać zjawisko ilościowo i dowiedzieć się czy można uszczknąć cokolwiek z energii kinetycznej obrotu Planety.

 

sobota, 11 lutego 2023

jedenasty lutego

 Albo weźmy chciwość. Ośmielam się postawić tezę taką: motorem napędowym wszystkich i wszystkiego jest chciwość.

czwartek, 9 lutego 2023

dziewiąty lutego

 Poczułem dziś ochotę na wspominki, wreszcie jest to czynność, którą można czynić zawsze. Zapragnąłem zobaczyć kilka osób. Nie osobiście. W Internecie można znaleźć bardzo dużo i tak, niespecjalnie się starając, popatrzyłem sobie jak też wyglądają dziś trzy kobiety, które zajęły poważny fragment mojego dorosłego życia. Czas obszedł się z nimi różnie i z pewnym rozrzewnieniem dziękuję Planowi za to, że jednak pozostaję singlem bez związku.

sobota, 4 lutego 2023

czwarty lutego

Albo weźmy nagminne ignorowanie ogonków w pisarstwie esemesowym, co jeszcze w połączeniu z brakiem ortografii spowodowało takie kuriozum wysłane przez Wnuczkę: "Pojedziszz najpierw do amelci potem do nas(do domu)to wera wezmie sobie buty a ja zeczy" i zaraz w następnym esemesie: "I puzniej do stajni"

No ręce opadają. Prawdopodobnie czepiam się, bo za parę lat ogonki znikną definitywnie i robienie komuś łaski niczym nie będzie się różniło od robienia komuś laski. Ale. Widzę takie małe światełko w tunelu. Spróbuj zrobić laskę komuś płci żeńskiej.

Albo weźmy rzeczownik osoba. Robi ostatnio dużą karierę. Uważam jednak, że jest stanowczo przereklamowany. Niedawno, na którejś stacji benzynowej byłem zaatakowany takim dziwolągiem: Czy jest pan osobą palącą? Nic nie powiedziałem, tylko pomyślałem, że poręczniej było by powiedzieć: Czy pan pali? Wydaje mi się, że ta kalka z angielskiego jest szczególnie nieudana. Ponieważ do person pasuje it, a do osoby ona, bezrefleksyjne kalkowanie prowadzi do zabawnych sytuacji jak ta ze stacji benzynowej.

Albo weźmy liczebnik półtora. Nie spotykam ostatnio wielu ludzi jednak większość z nich myśli, że powinno się mówić półtorej w każdej sytuacji. Staram się więc zasiać w nich ziarno poprawności i pytam na przykład: a czy można powiedzieć półtora tygodnia?, albo półtora roku?

Powiecie może , że nie mam większych zmartwień. Tylko, że mnie naprawdę martwi niedbałość w używaniu języka, było nie było, ojczystego. Oprócz tego jestem na emeryturze i mogę się martwić wszystkim czego dusza zapragnie.

czwartek, 2 lutego 2023

drugi lutego

Pierwszy miesiąc dwudziestego trzeciego roku zleciał niewiadomokiedy. Nie wiem co chciałbym zapisać i jakąś taką niemoc wyczujam w tym swoim pisarstwie. 

Emerytura w Krakowie nie jest złym wynalazkiem. Dzięki Dobrym Ludziom mieszkam jakby na uboczu i za niewielkie pieniądze. Ale. Tak naprawdę wszędzie blisko. Od otwarcia Trasy Łagiewnickiej mam nawet bezpośredni autobus do Czerwonych Maków zatrzymujący się wcale nie Na Żądanie pod domem w którym mieszkają Córka z Wnuczętami. A do Centrum, Wawelu i St. Miasta jadę jednym tramwajem nie dłużej niż kwadrans.

 Sklep, najbliższy sklep, mam o sto pięćdziesiąt metrów i mogę w nim kupić prawie wszystko co potrzebne do normalnego życia. Po niesłychaństwa wędruję nieco dalej, do C CH "Zakopianka" gdzie mają Castoramę i IN MEDIO, w którym zaopatruję się w tytoń do nabijania gilz ulubionej marki "CAMEL ŻÓŁTY".

Mam kłopot z Brzuchem. Pasek kupiony jeszcze w Koszalinie popuściłem ostatnio już o dwie dziurki. Przeczytałem o tym, że odpowiedzialnym za Brzuch jest "tłuszcz trzewny". Zlikwidować go można tylko ubogą w kalorię dietą (mniej żreć). No ale jak to? jeszcze mniej? Córka mówi o piwie. Ale jak to? już w ogóle żadnych przyjemności? To może jeszcze mam rzucić palenie? 

Wciąż coś staje mi na przekurw, by zbudować wreszcie porządne Doświadczenie dające jednoznaczną (policzalną) odpowiedź na dręczące mnie od kilkudziesięciu lat pytanie: czy z tego, że SIĘ KRĘCI można by uzyskać choćby moralnie podejrzaną energię. Ostatnio Laptor dla Wnuka. Poprzednio Inflacja. Dziś wydaje mi się, że dopiero po marcowej, blisko piętnastoprocentowej Rewaloryzacji Emerytury, będę w stanie pójść do Fachowca i zlecić wytoczenie i wyfrezowanie kilku elementów z których Doświadczenie wreszcie zbuduję. To w marcu. Córka mówi, że oparszywieję od tych pieniędzy. Ok. Mogę oparszywieć, ąle odpowiedź będę miał.

Od poniedziałku powalonym przez jakąś Zarazę. Trzy noce nie spałem przez Kaszel i Katar. Dziś dolegliwości zelżały. Zatkany jestem kompletnie, ale przynajmniej z nosa nie leje się fontannowo woda, a bardziej konkretna, kolorowa wydzielina. Zużyłem już wszystkie chusteczki i od dziś tylko papier toaletowy.

A może by tak pojechać tam, gdzie nad brzegiem morza jak byk stoi tablica z napisem: FIN DEL MUNDO.