niedziela, 28 czerwca 2015

dwudziesty ósmy czerwca

Po pierwszym dniu w nowej pracy powiedziałem moim Gospodarzom, przechowującym mnie do czasu gdy będę miał za co wynająć jakieś mieszkadełko: straszny zapierdol. Pracy dużo i obowiązujących w niej procedur muszę się uczyć "na biegu". Okazuje się jednak, że uczę się szybko, szybciej niż zatrudnione tydzień przede mną młodziaki. Głównym problemem tej firmy są leżące absolutnie wszystkie terminy. Coś mi się wydaje, że albo biorą za dużo zleceń albo zatrudniają za mało ludzi. Przez to rodzi się nerwowa atmosfera i częste kłótnie z nieprzebieraniem w słowach technologów z Szefem Produkcji i Właścicielem. Mnie tymczasem nikt nie atakuje. Robię swoje najszybciej jak potrafię i choć pierwszy projekt zajął mi trzy dni, to już drugi osiem godzin, a trzeci właśnie kończę po pięciu godzinach rysowania.
Wczoraj zajmowałem się głównie jeżdżeniem. Przez kilkanaście godzin woziłem Przyjaciółkę Malarkę Na Egzamin z Angielskiego, Do Domu Pod Lasem, Do Księgarni w Kielcach i na Plener. Po przejechaniu sześciuset kilometrów i osiemnastu godzinach trafiłem w Miejscu Czasowego Pobytu na Ognisko. Nie zagrzałem na nim miejsca, bo musiałem spać. Dziś niedziela. Jeszcze tylko dokończę pracowy projekt i może kilka godzin poodpoczywam przed kolejnym tygodniem Zapierdolu.
A wieczorem może jakąś Zagadkę?

niedziela, 21 czerwca 2015

dwudziesty pierwszy czerwca

Po jedenastu latach wróciłem prawie w to samo miejsce w którym mieszkałem większość życia. Czuję się dziwnie, ale specjalnie grymasić nie mogłem. Dalszy ciąg życzliwej mi rodziny przytulił mnie pod swoim dachem do końca miesiąca. Chodzę po ulicach które niewiele się przez ten czas zmieniły. Kłaniam się ludziom którzy zmienili się bardzo, ale wciąż mnie rozpoznają. Ja też ich rozpoznaję. W najbliższym sklepie sklepowa pyta dlaczego mnie tak długo nie było, a ja nie potrafię znaleźć odpowiedzi. I czuję, że nie jest to już od dawna moje miejsce. Kłopot, bo tego mojego miejsca już nie ma. Zastanawiam się czy człowiek w moim wieku powinien znowu zaczynać wszystko od nowa.
Nic. Czas spać. Jutro idę do nowej roboty.

sobota, 20 czerwca 2015

dwudziesty czerwca

Jakoś leci. Nie mogę się doczekać pierwszych pieniędzy zarobionych w nowej robocie. Będę mógł wynająć mieszkanie w którym przed nikim i z niczego nie będę się tłumaczył.

czwartek, 18 czerwca 2015

osiemnasty czerwca

Coś mi patrzy na to, że widać koniec mojej tułaczki. Akcja wysyłania setek aplikacji zaowocowała wczorajszym telefonem od Właściciela średniej firmy pod Warszawą. Rozmowa kwalifikacyjna przez telefon, bo moje portfolio i cv wystarczyły Właścicielowi żeby ocenić i docenić moje kwalifikacje. Właściwie jedyne pytanie które mi zadał było o moje oczekiwania finansowe. 
Tułaczka więc nie trwała zbyt długo, a niektórych zaniepokojonych o moją przyszłość uspokajam: będę pracował jako Inżynier Konstruktor.

Niedawno dowiedziałem się od kogoś o tym, że moje wyprowadzenie się z mieszkania mamy było aktem rozerwania zaklętego kręgu. Jest to pojęcie znane Psychologii opisujące takie uzależnienie człowieka od swojego najbliższego otoczenia z którego często nie zdaje sobie sprawy. Nie czuje, że takie życie do niczego dobrego nie prowadzi, niszczy w nim wszystko i nieuchronnie prowadzi do depresji. Zastanawiam ile w tym zaklętym kręgu było działań moich "najbliższych". Jak każdy tkwiący w środku tego kurestwa, nie potrafiłbym wyrwać się bez pomocy z zewnątrz. I za tę pomoc serdecznie dziękuję Wszystkim Pomagającym.

niedziela, 14 czerwca 2015

trzynasty czerwca

Są też dobre strony odzyskanej wolności, bo trzeba przyznać , że ostatnie miesiące z widokiem na spacerniak, jako żywo pachniały orydynarnym pyerdlem. Tylko jedzenia nie dostawałem pod ryj. Nagle okazało się, że mogę wszystko. Nic, oprócz braku kasy mnie nie ogranicza. Nie muszę szukać możliwości zarobkowania w bliskiej okolicy i takie na przykład Ustrzyki Dolne albo Lądek Zdrój są absolutnie w zasięgu. Londyn zresztą też. Od wczoraj rozsyłam swoje dokumenty aplikacyjne, uzupełnione o portfolio moich najbardziej spektakularnych projektów, na prawo i lewo a właściwie w kierunkach: 8:00, 5:00, 11:00. Tak na prawdę tylko z 13:00 i15:00 nie mają dla mnie propozycji. Trochę niepokoi mnie brak jakigoś stałego dachu nad głową. Jednak do tej pory przygarnęli mnie życzliwi członkowie rodziny, a w razie czego tych życzliwych jest jeszcze trochę. Ostatnio przeprowadzałem się w lipcu. Może teraz też?

czwartek, 11 czerwca 2015

z całą pewnością jedenasty czerwca

Dzień mija. W miejscu czasowego pobytu raczej mijam się z resztą domowników. Wcześnie wstaję i wcześnie chodzę spać. Zarzuciłem jeżdżenie autem na rzecz komunikacji miejskiej. Szybciej i taniej. Powróciłem za to do sesji w prawidłowo zaparkowanym, jednak bez napojów.

środa, 10 czerwca 2015

chyba dziesiąty czerwca

Wciąż się napominam żeby chociaż do końca tygodnia nie myśleć o Haneczce. Jak jej tam jest i czy nakręcana przez brata nie odnosi wrażenia, że ją opuściłem. Powinienem naprzód sam ze sobą się poukładać. Tęsknię. Ta tęsknota przeszkadza mi w codziennych zajęciach tak, że aż krzyczę na siebie:  robota, głupcze. Skończyć prezentację trzeba jak najprędzej

poniedziałek, 8 czerwca 2015

ósmy czerwca

Który to już raz zaczynam wszystko od zera? 
1. Wyprowadziłem się z domu rodzinnego zaraz po ślubie pełen młodzieńczego entuzjazmu. 
2. Trzydzieści lat później wyprowadziłem się z domu o którym myślałem, że jest mój. Jednak entuzjazmu wówczas we mnie nie było. Był żal do żony, że złamała przysięgę wyganiając mnie z domu.
3. Trzy lata później wyprowadziłem się za pracą z wynajmowanego mieszkania w Żyrardowie i zamieszkałem na trzy miesiące u mamy. Te trzy miesiące trwały jednak dużo dłużej.
4. Osiem lat później, w niedzielę, siódmego czerwca dwa tysiące piętnastego roku wyprowadziłem się z mieszkania mamy w nieznane, nie mogąc znieść sposobu w jaki traktuje mnie najbliższa rodzina. Rodzony brat odmawiał mi wszelkiej pomocy przy najważniejszej, tak mi się wydawało,  sprawie: utrzymaniu Haneczki przy życiu. Nie chciał brać udziału w finansowaniu Opiekunki, kosztach lekarstw i pieluch. Przychodził i dawał mi wolne z łaski kiedy chciał, a jak nie chciał to nie przychodził. Groził paluszkiem i powtarzał, że "nie uchodzi" gdy prosiłem żeby poprosić mamę o zmianę testamentu tak, abym mógł w normalnym trybie odziedziczyć mieszkanie na pół z nim, a nie, tak jak to zostało zapisane, głównym beneficjentem testamentu jest mój bratanek.
Musiałem więc się wynieść i walczyć o swoje życie, a nie, jak to dotychczas robiłem, o życie brata i bratanka.
Czuję teraz niesmak, że dałem się dymać przez rodzonego brata. Czuję też radość, że wyzwoliłem się z uwiązania. Jestem zaciekawiony co przyniesie przyszłość.

czwartek, 4 czerwca 2015

o rynkach


Bardzo dziękuję Szanownej Frekwencji za podjęcie tematu rynków w Polsce. Chcę i ja się tym tematem zająć, tylko w nieco innym ujęciu.
Najwięcej interesuje mnie jeden rynek i na nim skupię uwagę. To rynek na którym handluje się Energią, a w jeszcze większym przybliżeniu, Energią Elektryczną. Jaki ten rynek jest - każdy widzi: skostniały, zmonopolizowany i pozbawiony chęci rozwijania się. Wydaje mi się, że powszechne jest postrzeganie tego Tworu jako czegoś danego nam raz na zawsze i niepodlegającego zmianom. Tutaj przypomnę rozważane w innym miejscu zjawisko "histerezy zachowań ludzkich". Ciężko jest zmienić takie myślenie: "jeśli z tego co robimy są profity, to po co zmieniać cokolwiek, nawet wtedy, gdy istnieje duże prawdopodobieństwo zwiększenia profitów?". Przez takie myślenie upadło wiele potężnych Przedsięwzięć, a moje przeczucie, że upadnie jeszcze wiele i jeszcze potężniejszych, coraz bardziej graniczy z pewnością.
Moim zdaniem przyszedł czas na zmiany w polskim rynku EE i myślę, że wiem jak go zmienić, oczywiście na lepsze. Ale "nec Hercules contra plures", więc sam nie poradzę. Powyższe jest próbą uzasadnienia sposobu, w jaki chcę dotrzeć ze swoim Projektem do jak największej liczby ludzi i niekoniecznie Polaków. Szykuję się do poważnej kampanii reklamowej w tym właśnie medium z którego teraz korzystam. Proszę wszystkich którzy to przeczytają o pomoc w takim przygotowaniu prezentacji Projektu, aby zainteresować Projektem jak największą liczbę ludzi do tego stopnia, że w momencie w którym zgłoszę go do kikstartera, wszyscy będą już o nim wiedzieli i wszyscy chętnie rozsupłają sakiewki pojąwszy, że mój Projekt ma ręce i nogi i koniecznie musi być zrealizowany. Myślę o stworzeniu czegoś, co z pewnymi modyfikacjami może być artykułem w gazecie, prezentacją do publikacji w Internecie, a także pogadanką radiową. Myślałem też o jutubie, jednak zrobienie filmu wymaga, jak sądzę, znacznie więcej czasu i umiejętności niż mam. Może zresztą zacznę od zgłoszenia na kikstarterze projektu produkcji filmu promującego Projekt?