wtorek, 24 stycznia 2017
sobota, 21 stycznia 2017
dwudziesty pierwszy stycznia
PWDS 8
Kilka miesięcy pracowałem w fabryce produkującej zabawki do Placów Zabaw. To dla niej przeprowadziłem się z Warszawy do Koszalina. Konstruowanie stało się moim chlebem powszednim. W dobrej wierze wykonałem kilkanaście Innowacyjnych Projektów - zabawek których jeszcze nie było. Wszystkie po konsultacjach z Wnuczętami, które najlepiej wiedzą jak i Czym lubią się bawić. Mój ówczesny Pracodawca, ku mojemu smutkowi, okazał się jednak człowiekiem Nierozumnym. Torpedował moje pomysły, nie zgadzał się na ich wdrożenie do Produkcji i wkrótce pozbył się mnie w sposób dla mnie niemiły, bo zostałem Na Lodzie, w wynajętym na rok mieszkaniu i bez Środków. Zostawiwszy już opracowane Projekty na Pastwę, wciąż niepewny Jutra, stworzyłem nowe, oryginalne i wspaniałe. Opublikowałem na fejsbuku i na wszelki wypadek co kilka dni zaglądam do nich z nadzieją, że wreszcie ktoś się nimi zainteresuje. I tak Odjazdowa Huśtawka czy Mixer Kolorów czekają wciąż na swoją szansę.
A tymczasem berliński projekt ogarnąłem przed dedlajnem i teraz czekam na reakcję Niemców, z której dowiem się o tym, czy rysunki są OK, czy może jednak trzeba będzie coś jeszcze przerabiać. Czasu jednak nie mają zbyt wiele, bo szóstego lutego muszę być w Krakowie i przez cały tydzień zaopiekować się Wnuczętami w drugim tygodniu ich Zimowych Ferii.
niedziela, 15 stycznia 2017
piętnasty stycznia
Bekę mam z tego wszystkiego. Berliński projekt w całej pełni. Po całych dniach i nocach nie robię nic, no, prawie nic, oprócz rysowania. Dedlajn w najbliższy piątek dotrzymam pracując czternaście godzin na dobę. A co będzie później?- nie mam pojęcia. Młodzież mówi tu w takich wypadkach: chujnia z patatajnią. Urocze.
poniedziałek, 9 stycznia 2017
dziewiąty stycznia
Zastanawiam się od kilkudziesięciu godzin jakżeszby wykorzystać energetycznie ogólnie znane fakty:
Woda zamarzając w lód staje się lżejsza od wody płynnej.
Woda zamarzając oddaje ciepło topnienia.
Lód w polu grawitacyjnym dąży do centrum pola.
Woda w 4 stopniach Celsjusza ma największą gęstość.
Wszystko z tego, że nagle zrobiło się zimno i wokół sporo śniegu. Chociaż smogu w Koszalinie tymczasem nie ma.
Woda zamarzając w lód staje się lżejsza od wody płynnej.
Woda zamarzając oddaje ciepło topnienia.
Lód w polu grawitacyjnym dąży do centrum pola.
Woda w 4 stopniach Celsjusza ma największą gęstość.
Wszystko z tego, że nagle zrobiło się zimno i wokół sporo śniegu. Chociaż smogu w Koszalinie tymczasem nie ma.
sobota, 7 stycznia 2017
siódmy stycznia
Dziś czuję się prawie normalnie. Myślę, że poprawa samopoczucia nastąpiła po wczorajszym zażyciu Leku, który poleciła mi córka. W Ulotce przeczytałem: "niesteroidowy lek przeciwzapalny" a składnikami są między innymi czerwień koszenilowa i sorbitol. Dobrze zareagowałem na ten specyfik, bo od wielu miesięcy nie zażywam żadnych paskudztw.
Dziś w Koszalinie, tuż po południu zaczął padać śnieg i chyba zanosi się na dłuższe opady. Od południowej Szwecji aż po włoskie Alpy, sypie. Wieczorem spróbuję udokumentować zimową scenerię Przez Okno.
Z zewnątrz:
Od dwóch dni nie wychodzę i nie spotykam się z ludźmi i w związku z tym dużo buszuję po Internetach. To okropne co zaprząta uwagę Rodaków w tych dniach. Zamiast przypilnować sejmowe przekręty kłócimy się, a niektórzy próbują na oczywistej prowokacji, oczywiście propagandowo rozpętanej w sposób właściwy tylko obecnie nam panującym, zbić jakiś wątpliwej proweniencji kapitał polityczny czy społeczny. Ludzie opamiętajcie się. Pamiętajmy zawsze: divide et impera, i nie dajmy się divide. Porzućmy "polskie piekło" i zacznijmy być normalni.
Właśnie dowiedziałem się o tym, że umarł Jerzy Kossela. Żal.
Dziś w Koszalinie, tuż po południu zaczął padać śnieg i chyba zanosi się na dłuższe opady. Od południowej Szwecji aż po włoskie Alpy, sypie. Wieczorem spróbuję udokumentować zimową scenerię Przez Okno.
Z zewnątrz:
Od dwóch dni nie wychodzę i nie spotykam się z ludźmi i w związku z tym dużo buszuję po Internetach. To okropne co zaprząta uwagę Rodaków w tych dniach. Zamiast przypilnować sejmowe przekręty kłócimy się, a niektórzy próbują na oczywistej prowokacji, oczywiście propagandowo rozpętanej w sposób właściwy tylko obecnie nam panującym, zbić jakiś wątpliwej proweniencji kapitał polityczny czy społeczny. Ludzie opamiętajcie się. Pamiętajmy zawsze: divide et impera, i nie dajmy się divide. Porzućmy "polskie piekło" i zacznijmy być normalni.
Właśnie dowiedziałem się o tym, że umarł Jerzy Kossela. Żal.
piątek, 6 stycznia 2017
szósty stycznia
A wczoraj ugotowałem sobie Królową Zup. Jakoś tak to jest, że na pomidorową zawsze jest dobry czas i zawsze znajdą się w kuchni komponenty. Musiałem tylko na chwilę wyskoczyć do najbliższego sklepu po śmietanę. Zupa Pomidorowa wyszła Pyszna.
Katar trzyma, jednak gorączki już nie mam.
Katar trzyma, jednak gorączki już nie mam.
czwartek, 5 stycznia 2017
piąty stycznia
Obudziłem się, a jakże, w środku nocy z wyschniętym na wiór, opuchniętym i obolałym gardłem. "Musiałem potwornie chrapać". Mam tytuł źródła tego cytatu. Wczoraj wieczór musiałem mieć gorączkę i chyba sporą, bo padłem po powrocie z roboty bez jedzenia i bez zmysłów. Zanim doprowadziłem gardło do normalnego stanu wypadało iść do pracy, jednak dziś, wyjątkowo, dałem sobie z tym spokój. Nie wiem już sam co robić, by ustrzec się przed takimi niespodziankami. Ubieram się ciepło, zawsze zakładam Czapkę Pilotkę, którą DP uporczywie nazywa Uszanką, i dbam o zatoki na wszystkie dostępne domowe sposoby. Przecież nie pójdę do lekarza z katarem. To pierwszy katar w tym roku, ale drugi w ciągu trzech miesięcy. Nic. Wydobrzeję. Dziś gorączki nie mam i myślę do poniedziałku być jak nowy.
wtorek, 3 stycznia 2017
trzeci stycznia
Wczoraj po powrocie z roboty postanowiłem ugotować sobie zupę, jakby nie było pierwszą w tym roku. Dla odmiany kapuśniak z kapusty kiszonej. Zupa wyszła pyszna i zjadłem jej dużo. Nie tyle jednak aby wyczerpać garnek. Dziś rano, ze zdumieniem stwierdziłem, że zupa zamieniła się w bigos. Dodać tylko trochę tłustości i białej, niekiszonej kapusty i na Trzech Króli wyżerka jak się patrzy. Nie poszedłem jednak tą drogą. Doleję wody, dodam czosnku, warzyw i wędzonki i dziś znowu będę się rozkoszował zapamiętanym z dzieciństwa niepowtarzalnym smakiem.
Rano, jak tylko wyszedłem z domu, zaczął padać śnieg. Towarzyszył mi przez całą drogę do roboty. Doszedłem pod postacią Bałwana Śniegowego, który szybko stajał i zamienił się w mokrość kurtki, spodni i butów. Im dalej w dzień, tym śnieg stawał się bardziej mokry, a teraz już tylko deszczy.
Nic. Czas do zupy.
Rano, jak tylko wyszedłem z domu, zaczął padać śnieg. Towarzyszył mi przez całą drogę do roboty. Doszedłem pod postacią Bałwana Śniegowego, który szybko stajał i zamienił się w mokrość kurtki, spodni i butów. Im dalej w dzień, tym śnieg stawał się bardziej mokry, a teraz już tylko deszczy.
Nic. Czas do zupy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)