czwartek, 5 stycznia 2017

piąty stycznia

Obudziłem się, a jakże, w środku nocy z wyschniętym na wiór, opuchniętym i obolałym gardłem. "Musiałem potwornie chrapać". Mam tytuł źródła tego cytatu. Wczoraj wieczór musiałem mieć gorączkę i chyba sporą, bo padłem po powrocie z roboty bez jedzenia i bez zmysłów. Zanim doprowadziłem gardło do normalnego stanu wypadało iść do pracy, jednak dziś, wyjątkowo, dałem sobie z tym spokój. Nie wiem już sam co robić, by ustrzec się przed takimi niespodziankami. Ubieram się ciepło, zawsze zakładam Czapkę Pilotkę, którą DP uporczywie nazywa Uszanką, i dbam o zatoki na wszystkie dostępne domowe sposoby. Przecież nie pójdę do lekarza z katarem. To pierwszy katar w tym roku, ale drugi w ciągu trzech miesięcy. Nic. Wydobrzeję. Dziś gorączki nie mam i myślę do poniedziałku być jak nowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz