sobota, 31 grudnia 2016

ostatni dzień roku

Właściwie wieczór. Naczytałem się, naspacerowałem i najadłem. Koło ósmej zasnąłem z myślą, że obudzę się w Nowym Roku. Ale NIE. O wpół do dziewiątej obudziły mnie odgłosy doskonałej zabawy, którą koszalińska młodzież rozpoczęła sylwestrowe obchody. Do teraz (23:10) słyszę na przemian kanonadę i potępieńcze wycie jakichś dzikusów. Nic. Jeszcze trochę wytrzymam. Myślę, że po północnej kulminacji jakoś zasnę.

Szczęśliwego Nowego Roku

Życzę całej Szanownej Frekwencji.

Od rana zaniepokojony dobiegającymi z Warszawy doniesieniami o ponownym grodzeniu Sejmu. Co on knuje? Nie wygląda to dobrze. Nie mam wątpliwości: szykuje się jakaś prowokacja.

piątek, 30 grudnia 2016

trzydziesty grudnia

Pojutrze Nowy Rok.

Wieczorem (17:10), latem środek dnia.
Wędrując do i z roboty, wciąż albo pod górę albo w dół, wspominam peruzyjskie uliczki. A dziś zaobserwowałem Wenus na Zachodzie i wcale nie tak blisko Słońca. Dobrze jest. dnia przybywa. 
Z zewnątrz: bardzo mi się podobał rysunek Mleczki zatytułowany "kłamstwo ma krótkie nogi". 
Plan na ostatnie pół łykendu w tym roku i pierwsze pół w następnym: Czytać, jeść i spać.  

 

poniedziałek, 26 grudnia 2016

dwudziesty szósty grudnia

Co tu się wyrabia. Jeszcze rano mógłbym powiedzieć po angielsku: it's raining cats and dogs.Wczorajszy wyż znad Francji sczezł w międzyczasie i mamy teraz Niż jak wielkie nieszczęście, a centrum jego na Morzu Północnym, tak bliżej Koła Polarnego.
Czytam. Trochę walę w komputer, a na zewnątrz kotłuje się wiatr porywisty. Ponieważ na Zachodzie pokazało się sporo niebieskiego, wyjdę teraz na ten pierwszy, od czasu jak Dnia Zaczęło Przybywać, prawdziwy spacer.

Kilka chwil temu zapragnąłem poczytać o PROPSIE i w oko wpadł mi taki kawałek:

"Nie będzie po mnie płakał nikt w świecie,
Nad moim grobem nie strzelą z flint,
Sczernieją śniegi, uwiędnie kwiecie
I tylko rosa, jak łza, poleci
Na mój zerwany gwint."

Wieczorem (22:30)
Ponadstugodzinny czas wolnego dobiega końca. Było fajnie. Nic nie musiałem, żyłem w łagodnym łykendowym rytmie. Sąsiad Z Góry dokazywał Po Cichu. I wykonałem długi spacer połączony z wizytą w miejscu podejrzanego kultu w okolicach Rynku. 
Bardzo mi się chce Pojechać Gdzieś. Niedawno, kilkanaście razy w roku Wyjeżdżałem służbowo lub prywatnie gdzie oczy poniosą. Moja obieżyświatowa Natura syciła się Drogą. Noclegi w najprzeróżniejszych hotelach zawsze były okazjami do przeżywania wciąż nowych wzruszeń i doznań. Teraz tego  nie mam. Jednak wiem o tym, że znowu kiedyś wyruszę i zapewne tak obliczę czas powrotu, by na tle jasnego jeszcze nieba zobaczyć czarne już bryły koszalińskich świątyń. Z tamtych Podróży pozostała mi wiedza o tablicach rejestracyjnych większości polskich samochodów. Bez zastanowienia identyfikuję WE na warszawskim Mokotowie, czy KOS w Oświęcimiu. Kłopot mam tylko z województwem łódzkim, bo tam bywałem rzadko.  Z tej wiedzy korzystam też podczas palenia z wywieszeniem oglądając tablice na przydomowym parkingu. Wśród banalnych SK spostrzegam czasem perełki w rodzaju NBR, czy OK. Kto nie wie może sprawdzić gdzie są rejestrowane te auta. Dziś zaś pod moim okienkiem zaparkował samochód z RZ. Tak. Powinienem niedługo Gdzieś Wyjechać.  



niedziela, 25 grudnia 2016

eppur si muove

PDWS7

Mniej więcej w połowie lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku zaczęły mi przychodzić do głowy dziwne pomysły związane z tym, że Się Kręci. Wyobraziłem sobie Kulę Ziemską opasaną na Równiku kołem zębatym. Drugie koło zębate umieściłem na nieruchomej osi równoległej do tej wokół której obraca się Glob tak, by zazębiło z pierwszym. Wynikiem tego myślowego eksperymentu jest obrót drugiego koła zębatego i możliwość energetycznego spożytkowania niewątpliwego faktu, że Się Kręci. Pomysł co do zasady bez zarzutu, ale Jak do tej energii dobrać się praktycznie? Nie byłem bynajmniej w sytuacji bąka, który nie wie o tym, że Nauka twierdzi, że nie może latać i lata. To i owo wiedziałem. Pierwszym krokiem na drodze do tego Wynalazku było znalezienie układu odniesienia który związany z Globem pozostaje niezależny od Się Kręcenia tegoż.  Weźmy wahadło umieszczone na Biegunie Północnym, na Południowym też. Wprawione w ruch (wahadłowy oczywiście) waha się wciąż w tej samej płaszczyźnie, a Obserwator (związany z obracającym się Globem) obserwuje obrót tej płaszczyzny. Co ważne, efekt ten występuje na prawie wszystkich szerokościach geograficznych z natężeniem malejącym im bliżej Równika. Co się dzieje na Równiku, nie rozpatrywałem, jednak kiedyś pewno zajmę się i tym. Dlaczego tak? Kluczem do zrozumienia dlaczego Się Kręci jest pojęcie Momentu Siły zwanego także Momentem Obrotowym. Ten Moment jest iloczynem wektorowym i korkociąg wyznacza jego kierunek. Stąd poszły żyroskopy i skutecznie zastąpiły ulegające (za przeproszeniem) Dewiacjom Kompasy. Doświadczenie z którego niezbicie wynika możliwość czerpania Energii z Energii Kinetycznej Obrotu Globu, wykonałem tuż przed wyjściem z Gocławia. Radość z faktu, że więcej wyjąłem niż włożyłem i że ten Wynalazek ma Ręce I Nogi, była ogromna i przyćmiewające tę Radość Poczucie, że dłużej Tak żyć się Nie Da, na chwil kilka sczezło. Później, gdy zacząłem walczyć o życie Radość tę czułem, ale dalsze doświadczenia odkładałem wciąż na później. Myślę, że przyszły rok może być odpowiedni do tych doświadczeń i dzięki opracowaniu dającej się przemysłowo wykorzystać Machiny mogą się spełnić Marzenia o emeryturze nad innym morzem. Jest też haczyk: czerpiąc z tego źródła spowolnimy obrót Globu. Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że dzisiejsze, globalne zapotrzebowanie, wyczerpie źródło za kilka milionów lat, nie martwię się więc tym za bardzo, bo w razie czego jest w okolicy parę planet i to niezamieszkanych..

dwudziesty piąty grudnia

Zajrzałem do tamtego bloga, do zapisu sprzed roku. Dziś myślę o tym, że tamta piesza wyprawa do Mielna była zwykłą Fanaberią. Zaraz też będę wędrował, jednak na pewno nie aż tak daleko. Myślę zaś o porządnym zwiedzeniu Koszalina. Internet podpowiada mnóstwo ciekawych widoków i miejsc w których Nie Był.
Niestety Rozpadało Się. Stojąc w otwartym oknie patrzę na pokropkowane dżdżem kałuże i też jest fajnie. 
Wieczorem (20:15)
Do dżdżu dołączył wiatr, co ja mówię, huragan chyba jakiś. Sądząc z mapy zachmurzenia mamy wyż (z centrum nad Francją), bo kręci się w prawo (dlaczego wyż kręci w prawo?).
Powietrze które pompuje jest mokre i ciepłe. Ciekawość gdzie było wczoraj, że takie ciepłe?. Dziesięć stopni Celsjusza pod koniec grudnia to jednak ewenement. 

piątek, 23 grudnia 2016

krok po kroku, krok po kroczku, najpiękniejsze w całym roczku, idą Święta

W księgarni byłem. Popatrzyłem na ceny i poszedłem do Biblioteki Koszalińskiej. Wziąłem:
1. Rok 1984 Orwella
2. Pasterską koronę Terry Pratchetta
3. Dowód życia Richarda Marsha i Jeffa Hudsona
4. Pustelnię parmeńską Stendhala w tłumaczeniu Boya
Recenzje po przeczytaniu.

A teraz moi Mili

będę winszował

Całej Szanownej Frekwencji włącznie z Uczestnikami mojego bloga, którzy mogą się poczuć Wykluczeni i Stygmatyzowani, na okoliczność najfajniejszego w całym roku Czasu W Którym Dnia Zaczyna Przybywać, 

Życzę Wszystkiego i oczywiście Wesołych Świąt. 

A teraz (15:29) zaczynam czytać. 
Wieczorem (23:05)
Czytam. Pora chyba zjeść drobnostkę i rozejrzeć się za spaniem. Dobranoc Państwu.

dwudziesty trzeci grudnia

Aby kłam zadać twierdzeniom jakobym był co najmniej dwulicowy daję printskrina mojego profilu na Sympatii:
Wielkich nadziei nie mam. Jak już mówiłem w Koszalinie target jest mizerny.Wiszę więc tu właściwie tylko przez bezwładność, a może histerezę.