wtorek, 31 października 2023

trzydziesty pierwszy października

 Albo weźmy pierwszy raz, albo raczej pierwsze razy. Mam taką teorię w myśl której koniec następuje wówczas, gdy wszystkie pierwsze razy się wyczerpią. I nie można powiedzieć o tym że każdy osobnik jest nieśmiertelny, bo ilość pierwszych razów w ofercie, choć duża, nie jest jednak nieskończona. A wczorajszy pierwszy raz, to ban na Fejsbuku . A dziś drugi ban. A jeszcze nie wieczór.


poniedziałek, 30 października 2023

trzydziesty października

Ruch jak na Marszałkowskiej. Ktoś poważnie wziął się za czytanie mojego bloga. Od piątku (dziś poniedziałek) ponad siedemdziesiąt wejść. 

piątek, 27 października 2023

dwudziesty siódmy października

 Zaraz dwa tygodnie od wyborów. Wciąż tkwi mi w pamięci rozmowa z Przyjaciółką Malarką z dwa tysiące piętnastego roku, tuż przed wyborami prezydenckimi, w których wygrał Duda. Mówiłem o tym, że gdy PiS dojdzie do władzy "zrobi się duszno", a ona o tym, że za pierwszego PiSu czuła się bardziej komfortowo niż za Tuska. Nie wiem jak czuła się "przez osiem ostatnich lat" i może nawet o to zapytam, ale ja na pewno czułem się źle. Nie pasowała mi bogoojczyźnianopatriotyczna narracja wniebogłosy rozlegająca się w mendiach. Kiedy stanąłem do wyborów, w kolejce stanąłem, długiej kolejce, poczułem, że duszność ustępuje. I za prawdę powiadam: czuję się lekki, wolny i radosny. Mój jeden mały głos przyczynił się do zwycięstwa. Teraz już będzie Normalnie. A że moja emerytura wzrośnie o jakieś pięćset złotych - w to mi graj.

piątek, 13 października 2023

trzynasty października

 Właśnie wróciłem z drugiej części przeglądu. Doktor, który tydzień temu skierował mnie na badania, dziś zebrał ich plon. Uspokoił mnie. Wszystko dobrze, a gdzieniegdzie nawet rewelacyjnie. Jednak na pytanie czy długo pożyję nie odpowiedział. Nic. Ani bardziej, ani mniej, mam robić tak jak dotąd.

wtorek, 10 października 2023

dziesiąty października

W ostatnią niedzielę miałem krótką rozmowę z kierowcą autobusu. Naprzód byłem zdumiony jego niestandardowym zachowaniem tuż po moim wstąpieniu na pokład. Powitał mnie donośnym głosem i uprzejmymi słowami. Później zaczął narzekać na rzeczywistość i sformułował opinię o tym, że nie jest zachwycony kierunkiem w którym "to wszystko" zmierza. Oczywiście zastosowałem standardową odzywkę: jak jeszcze porządzą, to będzie jeszcze gorzej. Akurat przejeżdżaliśmy obok słupa reklamowego oblepionego plakatami wyborczymi i to głównie opozycji. Zapytał czy mam zamiar głosować na nich. Odpowiedziałem również standardowo: osiem lat i wystarczy; nakradli już tyle, że do końca życia im wystarczy. Chyba się obraził. Jednak myślę, że zamilkł głównie dlatego, że moje słowa pobudziły go do myślenia. 

Myślę o wstąpieniu do klubu seniora. Chyba już czas zacząć się socjalizować.