czwartek, 2 lutego 2023

drugi lutego

Pierwszy miesiąc dwudziestego trzeciego roku zleciał niewiadomokiedy. Nie wiem co chciałbym zapisać i jakąś taką niemoc wyczujam w tym swoim pisarstwie. 

Emerytura w Krakowie nie jest złym wynalazkiem. Dzięki Dobrym Ludziom mieszkam jakby na uboczu i za niewielkie pieniądze. Ale. Tak naprawdę wszędzie blisko. Od otwarcia Trasy Łagiewnickiej mam nawet bezpośredni autobus do Czerwonych Maków zatrzymujący się wcale nie Na Żądanie pod domem w którym mieszkają Córka z Wnuczętami. A do Centrum, Wawelu i St. Miasta jadę jednym tramwajem nie dłużej niż kwadrans.

 Sklep, najbliższy sklep, mam o sto pięćdziesiąt metrów i mogę w nim kupić prawie wszystko co potrzebne do normalnego życia. Po niesłychaństwa wędruję nieco dalej, do C CH "Zakopianka" gdzie mają Castoramę i IN MEDIO, w którym zaopatruję się w tytoń do nabijania gilz ulubionej marki "CAMEL ŻÓŁTY".

Mam kłopot z Brzuchem. Pasek kupiony jeszcze w Koszalinie popuściłem ostatnio już o dwie dziurki. Przeczytałem o tym, że odpowiedzialnym za Brzuch jest "tłuszcz trzewny". Zlikwidować go można tylko ubogą w kalorię dietą (mniej żreć). No ale jak to? jeszcze mniej? Córka mówi o piwie. Ale jak to? już w ogóle żadnych przyjemności? To może jeszcze mam rzucić palenie? 

Wciąż coś staje mi na przekurw, by zbudować wreszcie porządne Doświadczenie dające jednoznaczną (policzalną) odpowiedź na dręczące mnie od kilkudziesięciu lat pytanie: czy z tego, że SIĘ KRĘCI można by uzyskać choćby moralnie podejrzaną energię. Ostatnio Laptor dla Wnuka. Poprzednio Inflacja. Dziś wydaje mi się, że dopiero po marcowej, blisko piętnastoprocentowej Rewaloryzacji Emerytury, będę w stanie pójść do Fachowca i zlecić wytoczenie i wyfrezowanie kilku elementów z których Doświadczenie wreszcie zbuduję. To w marcu. Córka mówi, że oparszywieję od tych pieniędzy. Ok. Mogę oparszywieć, ąle odpowiedź będę miał.

Od poniedziałku powalonym przez jakąś Zarazę. Trzy noce nie spałem przez Kaszel i Katar. Dziś dolegliwości zelżały. Zatkany jestem kompletnie, ale przynajmniej z nosa nie leje się fontannowo woda, a bardziej konkretna, kolorowa wydzielina. Zużyłem już wszystkie chusteczki i od dziś tylko papier toaletowy.

A może by tak pojechać tam, gdzie nad brzegiem morza jak byk stoi tablica z napisem: FIN DEL MUNDO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz