Od kilku tygodni cokolwiek bym nie gotował wychodzi z tego Barszcz Czerwony. I wcale nie jest tak, że zamyślam się jak niegdyś przy obieraniu ziemniaków gdy obierałem do ostatniego kartofla. Wywar gotuję normalnie na Warzywku, bo tu nie wiedzą co to Włoszczyzna i kostkach warzywnych z Biedronki. Gdy wywar dojdzie niby zastanawiam się co dalej i jednak dodaję buraki.
Wczoraj z zapartym stolcem obserwowałem inauguracyjne posiedzenie Sejmu dziesiątej kadencji. Podczas przemówień prezydenta i premiera kilka razy w stronę komputera wyrwały mi się słowa Pana Liwki skierowane do Pana Batona.
Jednak cieszę się. Obydwaj wyżej wspomniani są już jednak na wylocie i niedługo będę mógł pełną piersią oddychać Wolnością.
Znowu jadę. Nie będzie to jednak Podróż tylko łykendowy wyjazd do Przyjaciół. Dobre i to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz