środa, 18 maja 2022

osiemnasty maja

Wracając dziś z zakupów z najbliższego sklepu postanowiłem wykonać sesję na prawidłowo zaparkowanej ławeczce w Parku Solvay. Zazwyczaj staram się o ławeczkę której będę jedynym rezydentem. Dziś nie pykło, bo wszystkie zajęte. Przysiadłem się więc do Pana w średnim wieku i średniego wzrostu, a poza tym mieszkającego w tej samej kamienicy co ja. Okazało się szybko, że z Ukrainy. W naturalny sposób wywiązała się rozmowa w dziwnym języku. Okazało się, że Pan Gruzin a do Ukrainy przeprowadził się dla kobiety, która została jego żoną. Sprawdziliśmy swoje umiejętności językowe i wyszło, że najporęczniej będzie pa Ruski. Opowiedział wersję skróconą swojej historii. Z Gruzji wyjechał do Turcji do roboty. Gdy się skończyła pojechał do Ukrainy, ożenił się i osiadł w Żytomierzu. Tam, sam, tymi ręcami, wybudował dwie kawiarnie gruzińskie i z ich prowadzenia miał całkiem przyzwoite życie. Coś go jednak poniosło do Polski. Oczywiście do roboty. Gdy zaczęła się wojna postanowił wrócić i walczyć. Jednak graniczna straż ukraińska z nieznanych mi przyczyn odmówiła mówiąc nie lzia. Wrócił więc do Krakowa i dostał esemesa, z którego wynika pojutrzejszy wyjazd do Drezna. Oczywiście do roboty. Najgorzej wyrażał się o Putinie. Z wyzwisk rozpoznałem tylko "chujło" i nic więcej. Ten ukraiński to jednak fajny język.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz