środa, 30 lipca 2014

drugi

Podróż ze stratami w sprzęcie. Na jakiejś dziurze czy innym wyboju wygła się prawa tylna felga mojego pąsowego bolidu i niestety będę musiał poszukać wulkanizatora. Matylda przewróciła się natychmiast po myciu. Karol jednak ma wyższe wymagania. Czytałem mu do wpół do dwunastej. Naprzód jakieś brzechwy, ale wygląda na to, że on lubi poważniejsze pozycje więc usnął dopiero pod koniec pierwszego rozdziału wiekopomnego dzieła Marysi Konopnickiej O krasnoludkach i sierotce i nawet nie pytał kto to taki sierotka. Może zresztą wiedział.Zadziwiająco dużo wie i coraz trudniej znaleźć mi temat na który nie miałby nic do powiedzenia. Natychmiast po przyjeździe do Mikoszewa polecieliśmy na plażę. Gdy schodziliśmy z wydm zobaczyliśmy pierwsze krople deszczu. W połowie plaży obserwowaliśmy już rzęsistą letnią ulewę. Przeczekaliśmy ją pod obróconą do góry dnem łodzią ratowników obserwując tłumy plażowiczów zamykają tych tłumnie  w nieznanym kierunku. Co gorsza, zaczęło grzmieć. Moje wnuki bawiły się doskonale,przecież takiej przygody jeszcze nie przeżywały. Po burzy, zgodnie z planem zaczęliśmy baraszkować w morskich falach bardzo, w sposób niespotykany ciepłych. Sprawdziłem później: 25 °C. Droga z plaży wydała się krótsza niż w tamtą stronę. Po powrocie i przekąszeniu drobnostki poszliśmy jeszcze do najbliższego sklepu po różne rzeczy do jedzenia i po lody dla wnucząt. wieczorem przyszedł czas na wieczorne przyjemności Graliśmy w karty. W trakcie dzieci zawołały jeść. Matylda dostała półtora jaja na miękko a Karol płatki kukurydziane z mlekiem.

3 komentarze:

  1. W sobotę, omijając korek na siódemce, pokonałam Wisłę promem w Mikoszewie.
    Pewnie Dziadek ma plan wakacji, ale wspomnę, że mojemu dziecku kiedyś sprawiło wielką frajdę przepłynięcie, za grosze, Wisły tam i z powrotem.
    Nadmienię, że od promu, wzdłuż Wisły, biegnie dość wygodna ścieżka (ok 1,5 km) do ujścia rzeki do Bałtyku. Obok bardzo "zaśmiecona" patykami i konarami plaża, ale pełna małych bursztynków.
    Miłego plażowania! :) A.
    Jeszcze jedno: w Jantarze znajduje się, z lekka zaniedbana, Strusia Pasieka. Można zobaczyć strusie i dowiedzieć się co nieco o pszczołach. To tak, gdyby pogoda nie tego.... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tylko nie rozumiem, jak można kazać dziecku pływać w rzece za pieniądze, i to jeszcze w takiej długiej, i to w obie strony. Czy przedtem trenowało przepływanie krótszych rzek? A co z tym odcinkiem, gdzie jest za płytko, żeby pływać?
    Piess Anonim

    OdpowiedzUsuń
  3. W strusiej pasiece, w 2006 kupowałem miód. Jadłem go potem przez dwa lata. A promem do Gdańska jedziemy jutro na Kolej po Ważnego Gościa z Milanówka. Dziś bez burzy. Upał do wścieku. Trzy godziny w Bałtyku. Domek mamy przy kolei wąskotorowej. Jeżdżą tam pociągi wycieczkowe. Cud. Na pewno takim przejedziemy się.

    OdpowiedzUsuń