No i wykrakałem. Wczoraj cały dzień nad Warszawą wisiała jak zaczarowana chmura z której co chwila padał deszcz. Nie wiem ile milimetrów tego deszczu spadło ale moim zdaniem sporo. Przeszło też kilka burz. A dziś od rana spokój. Ani chmurki i bezwietrznie. Patrzę na mapę zachmurzenia i widzę, że to wczorajsze zamieszanie dziś powędrowało na południe.
To już czterdzieści pięć lat. Pamiętam. Piętnastoletni, na wakacjach na mazurach pojechałem do Szczytna gdzie mieszkał Pociot z żoną, córką i Małolatem wówczas trzyletnim. Na czarno białym telewizorze, ciemną nocą oglądałem transmisję z Księżyca. Dziwne podskoki Armstronga i Aldrina były mi wtedy cudowne i takie do dziś pozostały. Tamto i późniejsze lądowania na Księżycu były moim zdaniem ogromnym osiągnięciem Ludzkości. Do dziś z tęsknotą myślę o tych dalekich podróżach i zastanawiam się dlaczego tamte marzenia zostały porzucone.
Ale jak jeszcze zdradzisz wiek Żony Małolata, to się wypisujemy.
OdpowiedzUsuńMałolat
Nie wiem czy podpadam pod ustawę o ochronie danych osobowych, ale nie było moim zamiarem zdradzanie Czegokolwiek. Wybacz Małolacie.
UsuńWydaje mi się zresztą, że w którejś z poprzednich narracji daty były już przytaczane. Natomiast daty urodzenia ŻM nie zdradzę, bo po prostu jej nie pamiętam.
Też doskonale pamiętam wakacyjny wieczór, gdy siedziałam z Babcią na przyzbie i korzystając z wiedzy jedenastoletniej dziewczynki, starałam się jej wytłumaczyć jak to możliwe, że ci ludzie po tym miesiącu chodzą.
OdpowiedzUsuńNatomiast myśl o bezdyskusyjnie ogromnym tym osiągnięciu Ludzkości, spowodowała nie tyle zachwyt nad potęgą ludzkiego umysłu, co raczej refleksję nad ludzką, powiem delikatnie, niefrasobliwością, której namacalny dowód mamy w postaci milionów kosmicznych śmieci, krążących po orbitach wokół Ziemi. A.
Od dawna wiadomo o tym, że tylko śmieci zostają po nas na wieczną rzeczy pamiątkę.
OdpowiedzUsuńOd razu widać kto nie ukrywa swojego wieku.
Hi hi. Dopiero skojarzyłam część mojego komentarza z pewną kwestią sporną. :D
UsuńJednak powiem, że nieukrywanie a nieudostępnianie, to dwie różne sprawy. Też bez zachwytu przyjmuję fakt, gdy informacje mnie dotyczące są upubliczniane bez mojej wiedzy. Ale, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. :)