Czy pamiętacie historię narodzin profesora Dońdy, opisaną wdzięcznie przez mojego ulubionego pisarza? Otóż coś, co w pewnym stopniu przewidział Lem, zdarzyło się w tych dniach w naszym pięknym Kraju. Jakaś kobieta urodziła dziecko ze szkła i dopiero po porodzie okazało się, że zapłodnione jajo, które nosiła dziewięć miesięcy, pochodziło od jakichś zupełnie obcych ludzi. O tempora, o mores.
Dowiedziałem się także z Radia o tym, że w Szczecinie jest kilkadziesiąt tysięcy mieszkań niewyposażonych w "węzły sanitarne" albo w "dostęp do morza". Ludzie, czy my żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku?
Jajo nosiła dziewięć miesięcy? Jedno jajo od wielu ludzi? Mieszkańcy Szczecina nie mają dostępu do morza? Bardzo dziwne, jak na XXI wiek.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu osobiście tępiłem tego rodzaju nieprecyzyjne sformułowania, a teraz sam jestem nieprecyzyjny. Moja culpa.. Chodziło mi o to, że w macicy jednej kobiety zostało zagnieżdżone zapłodnione jajo, które z rzeczoną kobietą nie miało nic wspólnego. Pochodziło od jakiejś zupełnie obcej pary Rzecz wydała się już po urodzeniu dziecka i po wykonaniu badań genetycznych.. Działo się w Policach (rzut beretem od Szczecina). Ciekawość: czy to zwyczajny bałagan w polickiej klinice, czy Palec Boży wskazujący, że in vitro nie podoba się w pewnych kręgach?
UsuńPodejrzywam, że brak dostępu do morza w innych miastach jest równy, a może nawet większy od szczecińskiego. Tylko, że o szczecińskich kiblowych niedostatkach (wraz z liczbami) dowiedziałem się z Radia i przez tę szczecińskość właśnie, ta informacja zagnieździła się w mojej pamięci.
OdpowiedzUsuńSkoro radio podało informację, że tych wyjątkowych mieszkań jest kilkadziesiąt tysięcy, to skłamało.
UsuńPonieważ przyjmuję Twoją pewność, co do usłyszanych liczb. Prawdziwa liczba to 6 tysięcy.
Nie to, żeby szczególnie fascynował mnie temat węzłów sanitarnych, ale ta liczba - kilkadziesiąt tysięcy, od początku nie dawała mi spokoju.