niedziela, 1 września 2019

Wakacje z Wnukami dzień szósty

Trani - Rimini.
Wnuki tak się grzebały, że w końcu Memet wyrzucił nas z hotelu. Do Rimini przyjechaliśmy około dziesiątej. Hotel Elizeo, przy ulicy pełnej innych hoteli, nie spełnił naszych oczekiwań. Klimatyzacja zepsuta, internet słaby (wciąż rwało połączenie), brak światła w łazience. Nic. Przespaliśmy do rana. Rano kłopot, Matylda wlazła do łazienki i nie wychodziła pomimo maich nawoływań, że już pora iść na śniadanie. W końcu poszliśmy na śniadanie tylko z Karolem. A na śniadaniu nic do jedzenia. Karol, owszem załadował porcję płatków z mlekiem, ale dla mnie został tylko chleb z dwoma plasterkami jakiejś wędliny i oczywiście kawa. Pani ze zmywaka, na moje pytanie dlaczego nie ma nic do jedzenia, odpowiedział rozłożeniem rąk i dalej zmywała. Zabraliśmy dla Matyldy miskę płatków z jogurtem, ale nie chciała jeść. Obrażona.Po śniadaniu na plażę. Byliśmy na niej do czwartej po południu. Spaleni słońcem, z trzeszczącą skórą, Wsiedliśmy do auta i dalejże, do Padwy. Tam, w hotelu Maritan, awaria. Karol posiał gdzieś swój telefon.Jego rozżalenie było tak duże, że utracił; kontakt z otoczeniem i szlochał i powtarzał że chce do domu. Zasnął niemyty i ze łzami na policzkach.Szczęśliwie rano telefon się znalazł w Recepcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz