niedziela, 19 grudnia 2021

dziewiętnasty grudnia

 Chwila wspomnień

Pierwszy komputer zobaczyłem i dotknąłem pod koniec siedemdziesiątych lat dwudziestego wieku. Nie nazywał się wtedy komputerem tylko maszyną liczącą. ODRA z czterocyfrowym numerkiem stała na amortyzowanej podłodze klimatyzowanej pracowni w Politechnice Warszawskiej. Tam własnoręcznie podziurkowałem karty do programowania i zapuściłem swój pierwszy program. To było coś związanego z wybraniem iluś tam liczb pierwszych w kolejności rosnącej. Chyba przy czwartym uruchomieniu maszyna nie wypluła żadnej karty i temat zaliczyłem. Ten komputer nie miał klawiatury ani monitora. Programowanie odbywało się z pomocą dziurkarki kart przypominającej maszynę do pisania. Zamiast ekranu była drukarka igłowa i to właśnie na wydruku można było zobaczyć efekt wykonanego programu.

Drugi komputer zobaczyłem i dotknąłem na przełomie 1985/86. Tylko, że to nie był komputer. ZX SPECTRUM to była taka nowoczesna zabawka. Przez kilka miesięcy byłem szefem serwisu w firmie składającej te cudeńka. Przez ten czas złapałem bakcyl i zacząłem tworzyć różne rzeczy. Komputer miał klawiaturę i monitor. Najwięcej eksperymentowałem z funkcją BEEP. Przygotowałem kilka kolęd. To zadziwiające jak skomplikowane dźwięki można było uzyskać z jednokanałowego generatora. Z ciekawostek dodam, że jednym z klientów serwisu było biuro w którym projektowano warszawskie metro. Mieli dwa komputery i chwalili się, że u nich pracują w tandemie.

Później miałem dziesięć lat przerwy. Trzeci komputer zobaczyłem i dotknąłem w 1995 roku. Naprzód pracujący pod windowsem 3.11 i niedługo potem windowsem 95. O Internecie wtedy już słyszałem, ale prawdziwy dostęp do niego miałem dopiero w dwudziestym pierwszym wieku. Czy pamiętacie jak nazywało się urządzenie do łączenia przez telefon, albo świergot który to urządzenie wydawało? Wbrew pozorom bez Internetu można było sporo zwojować. Byłem wtedy konstruktorem, a też projektantem i handlowcem w firmie dostarczającej dla budownictwa konstrukcji aluminiowo szklanych. W pracy używałem arkusza kalkulacyjnego. Zrobiłem kilka takich arkuszy w których wystarczyło wprowadzić kilka danych i już po chwili dostawałem na monitorze kompletny wydruk produkcyjny z rysunkiem, a też kalkulację z której było wiadomo za ile taki produkt należało sprzedać. W międzyczasie nauczyłem się programu rysunkowego COREL DRAW i w nim robiłem pierwsze próby wizualizacji. A potem Internet rozpanoszył się tak, że skończyły się odizolowane od siebie komputery. Ale to już zupełnie inna historia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz