wtorek, 25 marca 2014

dwudziesty piąty marca

No i skończyło się rumakowanie. Ciepły łykend nie wróżył bynajmniej nic oprócz tego, że bardziej prawdopodobne było raczej obniżenie niż podwyższenie temperatury.  A w ogóle to sto pociech z tą probabilistyką. Niby intuicyjnie czujemy co jest bardziej, a co mniej prawdopodobne. Mnóstwo takich "wzorów" określających stopień prawdopodobieństwa jakichś zdarzeń jest w tak zwanych mądrościach ludowych. Bo czymże, jak nie wzorem jest powszechnie panujące przekonanie o tym, że na św. Józef przylatują do nas bociany, albo powiedzenie: "w marcu jak w garncu"? Są to wzory empiryczne, jakże bliskie mojemu inżynierskiemu sercu i choć nie podają dokładnej wartości prawdopodobieństwa, to jednak dają ogólne pojęcie o tym, co może się wydarzyć. To trochę tak, jak oszacować przyszłość. Jakie na przykład może być prawdopodobieństwo pojawienia się kwitnących fijołków w marcu?- wydaje się, że duże, to znaczy bliskie jeden. A co okazało się w zeszłym roku - wykwitły dopiero w kwietniu, bo cały marzec mroziło i śnieżyło.
Wczoraj jednak rwałem fijołki w Milanówku.

Przedwczoraj zaś, koło najbliższego TESCO stwierdziłem jakieś drzewo owocowe w pełnym rozkwicie. Ciekawość, jak nazwisko tego drzewka?

3 komentarze:

  1. Ja nie wiem jaka jest nazwa, ale wiem, kto ją zna.
    Ż.M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zna ją Piszący bloga. Ponieważ zadawanie pytania i uzyskiwanie odpowiedzi cyklicznie, wiosną, musiało pozostawić ślad w umyśle.
    Inna rzecz: Musiałeś te rośliny Rwać? Nie wystarczyło - "Patrząc na nie, myślę o Tobie?"

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaprawdę powiadam Wam, że TO drzewko jeszcze Nigdy nie pojawiło się w żadnym z moich Dzieł. Nie wiem jakie jest jego nazwisko i nie dowiem się dopóki Ktoś mi nie podpowie.

    OdpowiedzUsuń