piątek, 3 maja 2024

o wyższości Rzeczywistości nad Rzeczywistością Wirtualną

Albo weźmy wszelkie sztuki i ich oddziaływanie na Człowieka. Wczoraj dowiedziałem się o tym, że Wnuczka (15) celuje w ASP ze szczególnym uwzględnieniem grafiki komputerowej. Ta wiadomość zapłodniła mnie do rozmyślań. Naprzód o wyższości obrazów namalowanych analogowo nad obrazami oglądanymi na ekranie. Po pierwsze obraz namalowany na płótnie czy desce widzimy różnie w zależności od oświetlenia. Inaczej go postrzegamy w świetle słonecznym, a inaczej w sztucznym, jednak w ciemności nie widzimy go wcale, bo swoim zmysłem wzroku rejestrujemy światło odbite. To samo dzieło sztuki oglądane na ekranie czy innym dyspleju wygląda inaczej, bo ekran sam emituje światło i nawet w ciemności widać wciąż, w dobrym przybliżeniu, to samo. Po drugie, Obraz naturalny, a także oczywiście Rzeczywistość, jest liniowy. Można dowolnie zbliżać do niego swoje oczy i wciąż jest ciągły. Można też powiększać do granicy możliwości istniejących przyrządów optycznych i wciąż nie widać jakichkolwiek przerw czy nieciągłości. Oczywiście, używając różnych sztuczek zwiększających powiększenie dotrzemy w końcu do pojedynczych molekuł a nawet atomów, ale zauważcie to już będzie widok przetworzony komputerowo czyli na ekranie. Do wykrycia nieciągłości w obrazie na ekranie wystarcza już tylko stosunkowo niewielkie, na przykład pięćsetkrotne, powiększenie. Już w szkolnym mikroskopie widać jak obraz się rozłazi. Widać w nim dziury pomiędzy istotnymi, kolorowymi obszarami. To znak, że widzimy już piksele, które choć małe na tyle, że zlewają się obserwowane bez powiększenia, nie są jednak połączone ze sobą. Powiększając dalej widzimy obszary w trzech kolorach podstawowych lub NIC, bo to właśnie jest pomiędzy pikselami. Można powiedzieć, że te nieciągłości nie mają wpływu na to jak odczuwamy oglądany obraz. Mam jednak hipotezę, że tak nie jest. Zmysły nie tylko rejestrują. One przede wszystkim interpretują. Większość roboty wykonuje tu mózg i to on odpowiada za sposób w jaki odczuwamy rzeczywistość. Przychodzi mi na myśl poznana i policzona kwestia alikwot. Otóż dźwięk prosty wydawany przez pojedynczą piszczałkę brzmi zupełnie inaczej niż ten sam dźwięk zagrany chociażby na fortepianie. Co więcej, również pomiędzy różnymi fortepianami różnice też są słyszalne. To nie wszystko, bowiem BARWA dźwięku zależy też od wielu innych czynników jak na przykład temperatura otoczenia czy wilgotność powietrza oraz budowa pomieszczenia. Za te wszystkie efekty odpowiadają właśnie alikwoty, czyli dźwięki generowane przez różne rezonanse czy odbicia. Może więc na to jak odczuwamy obraz, a jeszcze z ekranu, mają wpływ te obszary NICZEGO?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz