wtorek, 25 stycznia 2022

dwudziesty piąty stycznia

 Przyszedł mi do głowy taki myśl: Co mogli czuć i myśleć piloci i pasażerowie samolotu gdy wiedzieli już o tym, że katastrofa jest nieunikniona? Którzy z nich wpadli w śmiertelną euforię, a którzy zaryglowali myślenie zwykłym strachem? W którym momencie piloci pomyśleli: zrobimy to wbrew rozumowi i logice?

Mam wrażenie, że stan ich ducha był bliski "szałowi bitewnemu" w którym walczący zapominają o własnym bezpieczeństwie i naprzekurw rozumowi zarzynają i dają się zarzynać i niektórzy nawet nie zesrywają się ze strachu.

Wydaje mi się, że powyższe zachowania są bliskie sposobowi radzenia sobie każdego ze zdarzeniem gdy już wie, że popełnił błąd i instynktownie i bezrefleksyjnie ukrywa go głównie przed sobą. Miałem takie zdarzenie w sklepie przy kasie. Kasjerka skasowała moje zakupy i po upewnieniu się że to już wszystko, coś wcisnęła i podała sumę do zapłacenia. Gdy wyciągnąłem kartę powiedziała: ale musi pan zapłacić gotówką. Na pytanie, dlaczego nie kartą, nie potrafiła odpowiedzieć. Podejrzywam, że nacisnęła coś automatycznie, bo nie przyszło jej do głowy, że taki stary dziad może zapłacić kartą. Gotówki nie miałem więc skończyło się na wezwaniu kierownika i niezrozumiałej dyskusji między nimi. Później zostawiłem zakupy na kasie i poszedłem do innego sklepu. Wołali za mną, że nie mogę tego robić, bo coś tam. A wystarczyło przeprosić, anulować rachunek i skasować jeszcze raz. Wydaje mi się, że podobnie postępuje większość posłów formacji rządzącej. Od dawna wiedzą, że błądzą i mimo to każdego dnia łapią się prawą ręką za lewe ucho by trwać w grzechu. Nie przyznają się do błędu, bo NIE, choć muszą zdawać sobie sprawę, że z płaszcza zostały tylko guziki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz