Naciąłem dziś bzu. Zastanawiające jest, że nikt z mieszkańców domu w którym mieszkam nie ulżywa licznym krzakom rosnącym i na spacerniaku i w innych miejscach za Ogrodzeniem i kwitnącym teraz jak wściekłe. W mieszkaniu zapach jak w Domu. Rosło tam w Ogrodzie co najmniej pięć bzów. Białe, fioletowe, pojedyncze i podwójne. Wszystkie kwiaty należało ścinać, bo wtedy bzy nie musiały się wysilać owocowaniem i w następnym roku kwitły jeszcze piękniej. W rezultacie wszystkie wazony wypełnione były pachnącymi cudami i wszyscy znajomi obdarowywani byli ogromnymi bukietami. Bez ścinało się Sekatorem na Patyku ze Sznurkiem. A potem układało się dwukolorowe i dwupachnące Bukiety. A jak skończyły się bzy zaczynały pachnieć Jaśminy. Ale to już zupełnie inna historia.
I jeszcze o bzie: są ludzie BEZ których jest lepiej niż z nimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz