poniedziałek, 31 grudnia 2018

trzydziesty pierwszy grudnia

Licznik: 166
Tu Kraków. Wziąłem auto z wypożyczalni  i przewiozłem Wnuki do Krakowa. Myślę, że co najmniej pięć lat nie jechałem własnoręcznie drogą krajową 7 i S7. Duże zmiany: obwodnica Radomia już jest i jeszcze jak. Od Szydłowca do Skarżyska Kamiennej, co prawda Kicha, bo jednojezdniowo, ale widać, że wokoło wciąż się buduje. Może już za rok będzie można aż do granicy województwa Świętokrzyskiego jechać cały czas eską. Natomiast województwo Małopolskie, które jak powszechnie wiadomo zaczyna się w Moczydle, niestety leży odłogiem. Jedziemy tak, jak przed dziesięcioma laty, gdy bywałem w Moczydle. Aż do samego Krakowa droga jednojezdniowa i bardzo zatłoczona. 
Wnuki zawiozłem i przekazałem. Ich  ojciec jakoś mało sympatyczny, więc poszedłem z Córką do jej Roboty. Sklep Żabka na krakowskich Klinach (to tam mieszkał mój ulubiony pisarz). Prawie od razu zauważyłem taki artykuł na półce:
Dziwne.
Naprawdę aż miło popatrzeć jak Córcia sprawdza się na tym stanowisku. Widać i słychać, że Klienci ją lubią i ona lubi Klientów. Tylko dlaczego czekała z tym aż do tej pory?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz