środa, 28 maja 2014

dwudziesty ósmy maja

A to pamiętacie?:
Któregoś wieczoru Karol spytał:
Dziadek, skąd się bierze światło?
Musiałem się porządnie zastanowić. Niektóre pytania zadawane przez dzieci mają w sobie tę jakąś obcesowość wymagającą właśnie zastanowienia.
- Wiesz co to ogień, Karolu?
- Jak byliśmy w zeszłym roku na wakacjach, pokazywałeś mi jak rozpalać ognisko. Tam był ogień?
- Tak. Tam był ogień. A gdzie jeszcze widziałeś ogień?
- No, w telewizji jak pokazywali pożar, albo na świeczce na którą dmucham w urodziny. Na twojej zapalniczce też jest ogień jak zapalasz papierosa.
- To jak wygląda ogień?
- Zawsze inaczej. Idzie do góry. Jest żółty albo czerwony. Na świeczce jest nieruchomy a jak dmucham to ucieka ode mnie, a jak mocno dmuchnę, to znika i ze świeczki wylatuje dymek, i dziwnie pachnie wtedy. A na ognisku to jest taka tańcząca czapka, duża czapka. Z ogniska wyrasta jak liście z drzewa. Ruszają się te liście. I jest gorąco aż nie można podejść.
- Czy ogień świeci?
- No.
- A co to znaczy, że świeci?
- Jak jest ciemno, to od ognia widać.
- No tak. Gdy rozpalimy ognisko w ciemną noc, to od ogniska robi się jasno. Podobnie jest w ciemnym pokoju, gdy zapalimy świeczkę, zaczynamy coś widzieć. A od czego jeszcze robi się widno?
- Od latarki. Od lampy.
- A kiedy jest ciemno?
- W nocy, albo jak zjedziemy do garażu, tam jest ciemno zawsze, ale zaraz zapalają się lampy.
- A w dzień na dworze, zawsze jest widno. Jak myślisz, dlaczego?
- Pewnie dlatego, że świeci słońce.
- No, a jak słońca nie widać bo jest za chmurami?
- Chyba ono świeci przez te chmury, bo jest ciemniej.
- Jednym słowem – widno jest wtedy jak coś świeci.
- No tak. A dlaczego mówisz „jednym słowem”?
- Bo musiałbym powiedzieć:”pięcioma słowami”, a tak jest prościej, powiedzieć „jednym słowem” i nie liczyć słów przed powiedzeniem.
- Jednym słowem świeci światło, ale skąd się bierze?
- Spróbuję po kolei. Jak w ostatnie wakacje paliliśmy ognisko i bawiłeś się w latające pochodnie, to sam zauważyłeś, że do ognia nie da się podejść, bo jest gorąco.
- Było gorąco. Gorąco, że nie można było wytrzymać.
- A jak nie dokładałeś gałęzi to co się robiło z ogniem?
- Był coraz mniejszy i znikał. Widać było takie czerwone…
- To czerwone nazywa się żar. A można było się zbliżyć do tego żaru?
- Można. Ale dotknąć się nie dało. Czy żar jest mniej gorący od ognia?
- No pewnie, przecież można podejść, zbliżyć się. A czy ten żar świeci?
- Świeci, ale słabo.
- To znaczy, że mniej świeci. A teraz zastanów się kiedy świeci mocniej, a kiedy słabiej.
- Jak jest bardziej gorące, to świeci mocniej, a jak mniej gorące, to słabiej.
- Wydaje mi się, że jesteś o krok od wielkiego odkrycia. Światło bierze się z gorąca. Coś musi się dziać w tym bardzo gorącym ogniu albo w mniej gorącym żarze i z tego czegoś bierze się światło. Żeby był ogień coś się musi palić, co się pali w ognisku?
- Gałęzie i większe kawałki drzewa.

Projekt, bo teraz wszystko tak się nazywa, Rozmów z Karolem nabiera coraz wyraźniejszych kształtów. Byliśmy dziś z Haneczką na filmie Powstanie Warszawskie i ten obraz tak ją poruszył, że musieliśmy, po powrocie do domu POROZMAWIAĆ. Przyznałem się do tego, że od jakiegoś czasu piszę opowiastki opowiadające dzieciom Świat z Inżynierskiego punktu widzenia. Bardzo zapaliła się do tego pomysłu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz