czwartek, 22 sierpnia 2024

Dzień dziesiąty (przedostatni)

 16:30

Przepraszam bardzo za poranne niepisanie. Było tak zimno, że myślałem tylko o jak najszybszym zamknięciu się w samochodzie i włączeniu ogrzewania. Tym razem śniadanie przyzwoite. Była nawet jajecznica i były ogórki kiszone i czerwona papryka. Ruszyłem wyjątkowo wcześnie, bo tuż przed dziewiątą. Po drodze był Lidl, więc nie musiałem kombinować. Okazało się, że do granicy z Czechami jest wyjątkowo krótki rzut beretem. Ale za to jaka Granica. Mury, zasieki, druty kolczaste, oczywiście wszystko rozebrane, ale wyraźnie do dziś widać jak to wyglądało w czasach słusznie minionych. Brrrrrrr. W Czechach jeździ się dziwnie. Jakaś droga bez numeru płynnie przechodzi w autostradę i niekiedy w drogę ekspresową. Dłuższy czas jechałem obok placu budowy, co skutkowało prędkością od pięćdziesięciu do siedemdziesięciu km/h. Gdy już plac budowy się skończył zaczęła się autostrada. Jednak szybko okazało się, że jakby nie do końca gotowa. Co i rusz Roboty chodziły po całej szerokości drogi i korki, sztywne jak kutas dwudziestolatka. Myślałem rano nawet o tym by zajechać do Pragi, bo nie był. Zrezygnowałem koło południa i pomyślałem, że Pragę trzeba załatwić oddzielnie. Specjalnie pojechać tam na dwa dni i najlepiej koleją. Przed Brnem Horror. Zwykle w korku ustawiam się na prawym pasie, co podpowiada mi doświadczenie. Tym razem było inaczej: lewy jechał a prawy stał jak zamurowany. Za Brnem pojechało. Tak sobie myślę, że minąłem się z powołaniem. Nie powinienem być nikim innym jak tylko Kierowcą a jeszcze lepiej Podróżnikiem. Codziennie pokonywać kilkaset kilometrów i codziennie nocować w innym miejscu. Marzenia. Jednak kto wie?.

Zagadka 10.0

Nocuję dziś w pensjonacie, którego nazwa jako .żywo przypomina mi o pewnym kościele w Krakowie poświęconemu św. Stanisławowi. jaki to pensjonat?

No dobra, jeszcze łyk wina i trzeba się brać za posiłek. Jutro definitywny Powrót do Domu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz