czwartek, 15 sierpnia 2024

dzień trzeci (eppur si muowe)

 06:55

 Niby słońce już wstało i koguty pieją w sąsiedztwie na potęgę albo potencję, jednak od strony, w której to zrobiło są Alpy i trzeba będzie poczekać, aż ujrzę je w pełnej chwale. Potwierdza się obserwacja sprzed dziesięciu lat: tu jest słabe tło akustyczne. Tam gdzie mieszkam ptaki nadają z krótką tylko przerwą na sen. Tu, oprócz wspomnianych kogutów, poskrzekiwania kilku kawek czy srok i dobiegającego z oddali pohukiwania synogarlicy, nie ma nic. Ciekawość. Wczoraj powitał mnie młody dobrze wyglądający Włoch imieniem Carlo. Zaczepiałem go sportowo wspominając futbol i siatkówkę, ale nie reagował. Może dlatego, że po angielsku ani, ani. Dopiero Giada, młoda i bardzo konkretna dziewczyna zajęła się mną profesjonalnie i po angielsku. Z krótkiej pogawędki wynikało, że jej angielski jest dużo lepszy od mojego. Śniadanie zamówiłem na dziewiątą, więc mam przed sobą dwie godziny porannego lenistwa, które bardzo lubię. Potem, już spakowany do Lidla po coś PO goleniu i Abendwein (kilka tygodni temu odstawiłem Abendbier, co już dobrze robi na moją figurę w okolicach równika). Jeśli chodzi zaś o tankowanie gazu, to tutaj w stacjach można przebierać. Zatankowawszy, na Zachód. Planuję odwiedzić miejsce, w którym legendarny włoski wyczynowiec grał w kulki z Grawitacją. Może uda mi się zrobić fejsbukową relację na żywo?

18:50

Dziś, to Pan Nawigacja dał dupy. Dwa razy. Naprzód w Bolonii skierował mnie na nie ten zjazd, co poskutkowało wyjazdem i ponownym wjazdem na autostradę. Potem, przed Pizą, kazał zjeżdżać w rozebrany zjazd. W rezultacie, zamiast elegancką autostradą, musiałem jechać    90 km/h  po drodze niby ekspresowej. Nic. do Pizy zajechałem, Krzywą Wieżę zwiedziłem (w Góglu wygląda dużo lepiej, a zwłaszcza bielej), magnes na lodówkę w kształcie Wieży, dla Córci kupiłem, i trochę zmokłem. Więcej w fejsbukowej Relacji Na Żywo. Nocuję dziś w Ceparanie. Podobno miasteczko, ale Pani Rita, która bardzo ładnie i po angielsku przyjęła mnie i wszystko wyjaśniła, mówi: "tu jest wieś" Faktycznie, z balkonu pełniącego tu rolę Smoking Area, widzę w sąsiedztwie Konia i słyszę Kury i Gęsi. Natomiast tuż za ogrodzeniem jest Winnica. Wypisz-wymaluj jak ta w Dobczycach, tylko większa. Zdjęcia powieszę jutro, albo innym razem. W ogóle to nazbierało się tych fotografii i myślę chyba powiesić je dopiero po powrocie. Abendwein kupione w Lidlu w Udine kończy się, wiec przyszedł czas na posiłek (mikrofala jest). I pewnie spać. Aha, w pokoju jest klimatyzacja, dzięki której trzydziestotrzystopniowy upał mi niestraszny.   Jutro Francja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz