wtorek, 20 sierpnia 2024

dzień ósmy (powrót)

 07:00

Spałem chyba z dziesięć godzin. Czuję Święty Spokój. Zepsuła mi się mysza, albo może coś w komputerze. Ponieważ nigdy nie używałem tuczpada jest mi niewygodnie. Dzisiejszą trasę przewentylowałem na wiele sposobów tak, aby nie okazało się, że znowu mam spać w aucie. Jedna taka przygoda na jedną Podróż wystarczy. Do Brukseli jednak nie pojadę, nie chce mi się całego dnia spędzać w samochodzie. Czyli tylko do Lidla i już potem tylko jazda. Belgia, Holandia, Niemcy.

17:00

 Dziś jest wszystko tak jak powinno być. Do hotelu, bez szaleństw,. dojechałem o czwartej. Rozpakowałem się i dalejże myśleć o przyjemnym z pożytecznym spędzeniu czasu. Tymczasem zasiadłem na Spilelplatz für kinder unter 14 jahren, Ponieważ żadnych Kindern nie widać, rozpakowałem butelkę Bordeaux i pociągam z wolna. Palę też do woli w pięknych okolicznościach przyrody. Temperatura 26 st.C, cień głęboki od jakichś drzew liściastych. Jak chodzi o drzewa, to w Belgii spróbowałem do lasu. Niestety, żadnych grzybów. Przejechałem dziś przez trzy granice: francusko belgijską, belgijsko holenderską i holendersko niemiecką. W ogóle ich nie zauważyłem. UE jest wielka. W Belgii miasteczka jak bombonierki, w Holandii most za mostem i parę Tuneli. W Niemczech straszny ruch. Co rusz korki na autostradach. Tu, w Walderush pogoda przyjazna, bez upału - 26 st.C i umiarkowany wiatr. Nie da się ukryć, że już wracam. Ktoś powiedział, że podróże mają sens dopiero wtedy, gdy wrócisz do domu i będziesz pamiętał i obracał fotografie. Najwięcej lubię samą jazdę. W Italii wkurwiałem się na Mistrzów Lewego Pasa. We Francji mniej, a w Niemczech nie było się do czego przyczepić. Jazda gładka i przyjemna. Jest Dobrze.

22:40

Pospałem trochę. Wciąż jest ciepło. Zostałem zaatakowany przez dwie dziewczyny niemieckojęzyczne. Chciały do środka. Nie pozwoliłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz