środa, 27 października 2021

dwudziesty siódmy października

Zdjęcie paragonu z zakupami na rosół chciałem wysłać Córce mesendżerem. Zawisło na fejsbuku przez pomyłkę. Przedwczoraj gotowałem rosół. Wczoraj przerobiłem mięsa i warzywa z rosołu na nadzienie i według nieznanego mi dotychczas przepisu nasmażyłem naleśników. Córka skwitowała to: za dużo. Naleśnika jednak zjadła i chwaliła. Najwięcej cieszę się z wypełnionego dnia, choć wieczorami wcale nie czuję się zmęczony. No i rower. Pierwsza podróż do Córki trwała godzinę. W tamtą stronę są tak strome odcinki, że moje niewyćwiczone nogi odmawiały współpracy i musiałem pieszo, pchając rower, wspinać się na te stromizny. Na domiar złego nawigacja prowadziła mnie tak, że kilka razy zawracałem. Po kilku dniach wystarcza mi na podróż pół godziny. Jest postęp. Nic. Zaraz jadę. Dziś będę robił szarlotkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz