niedziela, 23 października 2016

dwudziesty trzeci października

Zdążyliśmy. Dziś, w niedzielę, o wpół do dziesiątej, zapisaliśmy na serwerze ostatnie rysunki których dedlajn jest jutro o czwartej po południu. Ostatnie godziny były ciężkie. Zmęczone auto kadem oczy i podłączone do nich mózgi słabo już jarzyły. Wciąż urządzaliśmy krzyżowe kontrole tego, co wysmarowaliśmy i rezultaty tych kontrolnych kontroli wzbudzały śmiech pusty w autorach sprawdzanych rysunków. Powinniśmy odpocząć. Ja na pewno nie będę mógł jutro nic narysować - rzygam już auto kadem, a na przykład Mateusz zeznaje o tym, że budzi się w nocy kilka razy przerywając Kadowe sny o Projekcie. 
Albo weźmy Sympatię. Rozwijam tam jeden wątek. Pani mieszka niedaleko, zdjęcie ma atrakcyjne i wypracowanie do rzeczy. Chcę, bardzo chcę, aby był jakiś chleb z tej mąki, bo męka samotności coraz bardziej mnie przytłacza. 
Spokorniałem przez miesiące bezrobocia i bezpieniężności. Mało mówię. Dużo słucham. Uśmiecham się. I wciąż rozglądam za takim ułożeniem sobie życia, które zapewni mi Prawdziwe Bezpieczeństwo. 
Z Planu wyszedł Koszalin. Z Planu wyszła praca w XXX. Może więc Plan życzy mi dobrze i życie ułoży się dobrze?
Tymczasem jednak pójdę Spać. Po pracowitej Niedzieli przyjdzie równie pracowity Poniedziałek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz