poniedziałek, 10 października 2016

dziesiąty października

Koszalińska pogoda dostosowała się do pory roku. Na przemian: leje, siąpi, dżdży, podeszczywa, mży i tak od rana. W robocie zelżało. Co prawda kosmetyczne zmiany o których pisałem ostatnio technicznie wymagają ogromnej pracy, bo każdy rysunek trzeba robić na nowo, ale ciśnienia czasu tymczasem nie ma. Dlatego wyszedłem dziś z pracy o czwartej i jedynym problemem jest to, co będę dziś jadł na obiad. Dziś padło na Spagetti Z Sosem gotowcem ze słoika. Podrasuję trochę tego gotowca i będzie Pysznie. Oprócz tego obowiązkowo Sałatka Z Pomidorów według matczynego przepisu. Dalej nie czuję się najlepiej. Katar zmienił swą konsystencję na taką bardziej betonową i ogólnie jestem Zatkany. Siedzę więc w Czapce Pilotce i kombinuję jakąś inhalację aby wreszcie skutecznie się Odetkać. Chyba będzie dobrze, bo gorączki jednak nie mam. Oprócz tego staram się odgruzować mieszkanie, bo do jedenastolistopadowego Zlotu Gwiaździstego już tylko miesiąc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz