wtorek, 31 marca 2015

trzydziesty pierwszy marca

I znowu kwartał zleciał. Niewiadomo kiedy. Widziałem dziś pęknięte pęki albo pąknięte pąki na kasztanowcach. Czyli wiosna, ale klimat od cholery. Dziś padał śnieg.
Rozmawiałem z Haneczką. Sprawia wrażenie zupełnie normalnej. Depresja wyleczona, tylko ta pamięć. Nie pamięta gdzie mieszka.
A jak chodzi o mieszkanie, Wszedłszy dziś po robocie i wizycie u Haneczki do mieszkania w którym, zaraz będzie siedem lat jak mieszkam, poczułem się zupełnie tak samo jak wtedy, gdy mieszkałem w wynajmowanym mieszkaniu w Żyrardowie. Ta sama pewność, że muszę (ach jak ja nie lubię musieć ) pozmywać, przygotować i zjeść posiłek i zastanowić się czy wieczorem machnąć jakiś projekt służbowy, czy może raczej dla przyjemności. W radio Trójka, Magiel Wagli. Coś dziś smędzą blaszanie. 
Nic. Do dzieła. Jutro już środa, a to znaczy, że zaraz łykend i to nie byle jaki. Świąteczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz