poniedziałek, 27 lipca 2015
dwudziesty siódmy lipca
Nie da się Wcale nie myśleć o przeszłości. Ona wciska się nieproszona w każdą chwilę nieuwagi. Praktycznie każde zdarzenie w codzienności wywołuje masę refleksji i skojarzeń. Staram się kontrolować, bo rozmyślania o tym, cobybyłogdyby są antyproduktywne, ale nie zawsze się da. Z Przyszłością jest inaczej. Wydajemisię, że, pomimo Planu, powinienem próbować jakoś ją kształtować. Myślę o tym, czy przypadkiem wyleczenie z raka i doskonałe zdrowie jakim ostatnio się cieszę nie jest dowodem na to, że do zupełnego męskiego spełnienia, bo dom już zbudowałem i zasadziłem wiele drzew, brakuje mi tylko syna? That is the question.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja tam nie wiem, jakie są naprawdę Autorskie Plany, ale nadmieniam, że Władysław Jagiełło po siedemdziesiątce spłodził jeszcze trzech synów. A rzecz miała miejsce w XV w. Wydłużenie życia i sprawności organizmu obecnie optowałoby za tym, że taki wyczyn współcześnie to pikuś.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że to znakomity pomysł, żeby Wnuki opiekowały się swym maleńkim Wujem. Myśl o kształtowaniu Przyszłości pomimo Planu jest mi jeszcze bliższa i rad-em ją słyszeć. Zapytam też przy okazji: czy znana jest już niewątpliwie szczęśliwą Kandydatka? Pytam tak tylko, bo Autor w znajdowaniu Kandydatek osiągnął znaną w świecie biegłość równą Jagiełłowej.
UsuńZauważmy, że moje ew. Rozmnażanie mam za hipotezę tylko i chyba racze na pewno nie będę doń zmierzał świadomie. Świadomie nie mam zamiaru znajdować ew. Kandydatki. A co Plan da - się zobaczy.
OdpowiedzUsuńWszyscy znamy mit o pewnym królu Itaki.
OdpowiedzUsuńAlbo przypowieść o synu marnotrawnym.
OdpowiedzUsuń