sobota, 18 lipca 2015

osiemnasty lipca

Dziś Jurek nie włączył telewizora. Poczekał aż się obudzę. Zanosi się na upał. Mieszkanie w takim hotelu nie jest trudne. Dwie łazienki na piętrze, co prawda czwartym ale z windą. Ogólnodostępna kuchnia, wyposażona tylko trochę gorzej niż w Perugii. Tymczasem nie mam w niej nic do roboty, dopóki nie kupię sobie jakiegoś garnka. Gdyby jeszcze pojedynka...Pytałem - na razie nie ma. Jak będzie, będę się starał. Utrzymywana od dwóch dni dieta poskutkowała kolejną dziurką w pasku. To dobrze, bo już byłem gruby. W robocie wysyłka, także mojego projektu, do Szwecji. Bałagan, bo Magazynier który powinien to wszystko ogarniać, był wczoraj na imprezie i dziś okazał się Niezdatny. W rezultacie zamiast w południe, byliśmy gotowi o drugiej. Potem do Płocka. Dobrze, że mam w aucie klimatyzację. Srebrną Strzałą chybabym nie dał rady. Wnuki bardzo wyrosły. Szkoda, że ostatnio tak żadko się z nimi widuję.


2 komentarze:

  1. Takiemu to dobrze, zaledwie dwa dni diety i już dziurka w pasku. Niektórzy się zaharowują na taki wynik.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Woli też jest samopralnia. Jakby bliżej. http://tiny.pl/gxt6b

    OdpowiedzUsuń