środa, 10 listopada 2021

dziesiąty listopada

Mało kasy, krucabomba. Dostałem wczoraj wypłatę powiększoną o niewielką "czternastkę". Niby nie jest źle. Mój arkusz kalkulacyjny, choć napięty, pozwala mi myśleć o przyszłości z bardzo ostrożnym optymizmem, jednak ostateczne urządzenie mieszkadełka odłożę do przyszłego roku. Dopiero gdy będę miał jakąś rozsądną sumę odłożoną poważę się na konieczne zakupy. 

Wczoraj z okazji wypłaty upiekłem Dzieciakom szarlotkę. Przyznam, że z pomocą Robota robota jest żadna. Trzeba wszystkie składniki wrzucić do komory roboczej (robociej) ustawić obroty i czas i nacisnąć START. Po chwili ciasto można wlać do formy. Jabłka jednak trzeba obrać, pokroić w ćwiartki i uprużyć w garnku w sposób tradycyjny. Myślę, że Haneczka byłaby zdegustowana, znika cały rytuał rozrabiania ciasta ze ściśle określonymi czynnościami odprawianymi w również ścisłej kolejności. Pamiętam jak obraziła się na mnie gdy ciasto na "okratowanie" rozwałkowałem na stolnicy i pokroiłem jak makaron, zamiast jak panB przykazał rozwałkowywać je w dłoniach na jak najdłuższe wałeczki. W każdym razie według spożywców (ja słodyczy nie jadam od wielu lat) jakości szarlotki te nowomodne pizdryki bynajmniej nie zaszkodziły. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz