niedziela, 7 listopada 2021

siódmy listopada

 Albo weźmy sztukę. W moim rozumieniu to coś, co karmi zmysły. Mamy więc sztuki plastyczne pobudzające głównie zmysł wzroku, ale też dotyku, bo tę sztukę można zmacać. Mamy muzykę działającą głównie na zmysł słuchu, ale też i wzroku. Spróbuj posłuchać tego samego kawałka naprzód z otwartymi a później z zamkniętymi oczami. Jest różnica? Jest sztuka tworzenia zapachów. Nie znam jej nazwiska ale z całą pewnością jej celem jest karmienie zmysłu powonienia ale też na przykład zmysłu równowagi: są zapachy zwalające z nóg. Mamy sztukę kulinarną. Ta oprócz dosłownego karmienia ciała działa na prawie wszystkie ludzkie zmysły. A jak nazwać sztukę działającą na dotyk? To oczywiście seks który karmi już wszystkie ludzkie zmysły. Brakuje mi w tej wyliczance sztuki działającej głównie na zmysł równowagi. Nie jest przecież sztuką huśtawka, albo chwiejący się do rzygania pokład statku na dużej fali. Już gdzieś o tym pisałem: myślę, że zmysł równowagi leży odłogiem. Bo przecież można wyobrazić sobie (oczywiście po opanowaniu przez Ludzkość antygrawitacji) takie skomponowanie bodźców grawitacji z różnym natężeniem rozłożonych w czasie, że odbiorcy zrobi się błogo (albo nieprzyjemnie). To tak jak z muzyką. Jeden z lubością słucha Mozarta, a drugi Pendereckiego. A teraz zagadka którą sam sobie zadaję: jakiego rodzaju sztuką jest Literatura Piękna?

A teraz z innej beczki. Od jakiegoś czasu stałem się bardziej nadawcą niż odbiorcą. Z czego to się bierze? Czy to ze spalenia kolejnych mostów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz