wtorek, 5 sierpnia 2014

piąty sierpnia

Wracaliśmy z wakacji przez Gdańsk. Celem VIP-a był Jarmark Dominikański. Celem reszty wycieczki była dobra zabawa, lody, napoje i podglądanie ludzi. Byłem o krok od telefonu na Policję, gdy zauważyłem grupkę młodych mężczyzn, wyraźnie pijanych i wyraźnie agresywnych, którzy starali się zepsuć zabawę reszcie ludzi spacerujących po Długim Targu. Na całe szczęście, tuż po tym jak grubymi słowami zelżyli turystów z Niemiec, poszli sobie gdzieś i więcej ich nie widziałem. Były koncerty: na lirze korbowej, Vivaldi i Bach na dwóch ksylofonach, prawdziwy pirat z brodą i papugą, młode kobiety i młodzi chłopcy w jakichś średniowiecznych strojach obuci nie wiedzieć czemu w adidasy, był odnowiony Neptun i był upał przed którym nie dawało się ukryć, bo był mobilny, silny wiatr powodował wrażenie jakby dmuchało z jakiego pieca. Razem, zabawa udana. Karol zażyczył sobie pieróg piracki w kolorze czarnym i z czachą na froncie, Matylda zaś balon w kształcie delfina w wyjątkowo paskudnym niebieskim kolorze. Potem wracaliśmy. Tradycyjnie: Siódemką. Z Gdańska wyjechaliśmy tuż po pierwszej. Droga do Warszawy przez Milanówek zajęła nam siedem godzin, ale to już inna historia. 
Wróżka Zębuszka odwiedziła Karola zanim jeszcze wyjechaliśmy nad morze:




Słodkie śpiochy:



Normalne plażowanie:
W Parku Rozrywki:
Wieczorem na Werandzie:
Wieczorem po powrocie z Babcią Pra:

 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz