sobota, 16 sierpnia 2014

szesnasty sierpnia


Miało być Pilzno, nie daliśmy rady dojechać. Na domiar złego do recepcji hotelu nie można było się dodzwonić po ósmej, więc nie wiedziałem co mam robić. Zrezygnowałem ze spania w Pilźnie i zacząłem szukać (nie mówiąc o tym żadnemu czechowi) czegokolwiek, byle już. Wyszło z tego Beroun, gdzie w hotelu GRAND w końcu stanęliśmy, tyle, że było już dobrze po północy.
Już o dziesiątej czterdzieści odpaliliśmy w kierunku Padwy w której zarezerwowany był kolejny nocleg. Po drodze, ze względu na ogólnie panujące w Internecie przekonanie o tym, że czeska benzyna jest do dupy, wjechaliśmy do Regensburga aby zatankować. Kamienny most oglądaliśmy , by tak rzec, z lotu ptaka, ale jednak.
A potem zaczęła się jazda. Po doskonałych niemieckich i austriackich drogach przejechaliśmy Alpy Bawarskie, Alpy Austriackie i Alpy Włoskie. Od wyjechania z Monachium, właściwie aż do samego Innsbrucku było coraz wyżej, a ja myślałem, że już wyżej nie można. Ponieważ prowadziłem auto, nie mogłem obserwować tego co dzieje się wokół drogi i tylko na postojach oglądałem z podziwem co dzieje się wokół. Jeśli kto zna tamtą drogę i jechał choć raz z Innsbrucku przez przełęcz w pobliżu  Brenner i dalej drogą E45 już w Italii, ten wie o tym, że nie ma łatwo. Trzeba bardzo pilnować prędkości, bo na wyjątkowo ostrych zakrętach łatwo można stracić przyczepność. Po przejechaniu Brennero zaczyna się jeszcze ciekawiej. Droga przebiega jakimiś niebotycznymi przełęczami i przez to nie ma na niej płaskich odcinków. Towarzyszka Obieżyświata zrobiła na tej drodze około trzech tysięcy zdjęć po to, by jak mówi, pokazać mi później jak piękną drogą jechaliśmy. Płasko robi się właściwie dopiero za Veroną, gdzie skręciliśmy do Padwy. Hotel w Padwie powitał nas po polsku. Chłopak w recepcji utrzymuje, że dogada się z każdym Europejczykiem. Bardzo mi się to podobało, więc ćwiczyłem przy okazji swój angielski. Co PTNZ robiła w Padwie, w następnym odcinku. Także dalsze, po Padwie przewagi Obieżyświata. A teraz ciekawostka. W Padwie zainteresowały mnie szyny tramwajowe o tak dużym rozstawie, że powinien po nich jeździć tramwaj pięciometrowej szerokości. Dopiero gdy zobaczyłem jadący tramwaj, wszystko stało się jasne: Tramwaj ma normalne, napędzane, gumowe koła, a szyna, jedna na jeden kierunek ruchu, jest tylko uziemieniem. Bardzo sprytny pomysł.
Kolejne Zagadki wkrótce. Przez kilka najbliższych dni Podróż będzie prawie stacjonarna.
Proszę nie odchodzić od odbiorników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz