sobota, 30 sierpnia 2014

trzydziesty sierpnia

PTNZ w przeciwieństwie do opisywanych Gdzie Indziej Wakacji, ufa raczej Planowi niż jest precyzyjnie zaplanowana. Przez to nie wywołuje żadnego stresu i nigdzie nie musi się spieszyć, chociaż w Czechach bywało z tym różnie. 
Jadąc po niemieckich autostradach zobaczyliśmy, że miejscowa ludność nie ma zwyczaju nabierania paliw płynnych do swoich pojazdów w drodze. Przyautostradowe stacje benzynowe na trzystudwudziestokilometrowej trasie przejazdu przez Niemcy policzyłem na palcach jednej ręki. Tymczasem jednak, gdzieś w okolicach Schwandorf, Podróż zgłodniała. Na wyposażonym w dogodne miejsca postojowe parkingu spożyła więc treściwy posiłek korzystając z zapasów zabranych z Kraju i przewożonych w samochodowej lodówce. Przy okazji ujawnił się typowy problem podróżujących: za sikanie trzeba płacić. Tam akurat 1€, jednak moim zdaniem nie jest to humanitarny zwyczaj. Osobiście zaprotestowałem udając się w Krzaki, jednak doskonale rozumiem żal połowy Populacji która ze względu na szczegóły konstrukcyjne woli raczej cywilizowany sposób opróżniania zbiorników. Oddalając się z miejsca ustronnego zobaczyłem auto zarejestrowane w Grecji gwałtownie parkujące na Trawie pod Zagajnikiem. Z auta gwałtownie wysiadła duża i tłusta kobieta, należy przypuszczać, że Greczynka, po czym ze zdumiewającą prędkością odsłoniła zawory i z widoczną ulgą, a też z charakterystycznymi odgłosami pozbywała się niepotrzebnych substancji. Doskonale ją rozumiałem, chociaż gdy zobaczyłem jak papier którym oczyściła zawory cisnęła za siebie nawet nie patrząc gdzie upadnie i nie uznała za stosowne chociaż tego papieru sprzątnąć do któregoś z licznie rozmieszczonych w okolicy śmietników, pomyślałem, że było to typowe udawanie greka. 
Niby zaplanowałem tankowanie w okolicach Monachium, jednak nocne błądzenie w Czechach pochłonęło wyraźnie zbyt dużo benzyny więc już zbliżając się Regensburga zacząłem pilnie wypatrywać jakiegoś dystrybutora. Dobrze się więc złożyło, bo do tego miasta i tak wybieraliśmy się. Zatankowawszy i obejrzawszy z daleka Kamienny Most ruszyliśmy w dalszą drogę. Od tego momentu Towarzyszka podjęła pracę Dokumentatorki. 
Im bardziej zbliżaliśmy się do Alp, tym bardziej pogoda robiła się niepewna. Już na wspomnianym  parkingu przeleciał nas przelotny dżdż. Dalej było ich coraz więcej. Nie zważając jednak na warunki atmosferyczne Podróż podążała ze średnią chyżością 110 km/h na Południe. Droga w Niemczech jednak była nudna. W dobrym znaczeniu tego słowa. Oprócz Jazdy nic właściwie się nie działo. Podobnie w Austrii do której wjechaliśmy w okolicach Eichelwang. Na dwu- lub trzypasmowych, doskonale oznakowanych drogach, Kierowca, oprócz pilnowania prędkości nie ma zbyt wiele do roboty. Inaczej siedzący z prawej Obserwator. Dowiedziałem się, że tysiące fotografii wykonywanych z pędzącego auta mają w przyszłości uzmysłowić mi jak piękny jest świat widziany z Drogi. Chyba coś w tym jest.

1 komentarz:

  1. Powiem, że póki co sprawozdanie Obieżyświata odpowiada mi. Szczegóły dotyczące Drogi są bardzo interesujące. Gdyby ich tu nie podawano, chyba gdzie indziej zasypałabym Szanownego pytaniami. Sytuacja w Czechach jest mi znana i dowiaduję się, że od czasów moich przejazdów i noclegów przezeń nic nie uległo zmianie. Czekam na dalszy ciąg.

    Interesujące jest też to, że sytuacje "nieciekawe" związane były dotychczas jedynie z tłustymi kobietami. A.

    OdpowiedzUsuń