niedziela, 31 sierpnia 2014

trzydziesty pierwszy sierpnia

Przeprawa przez Alpy była już opisana, więc teraz tylko parę słów. Na austriackich autostradach było grzecznie. Samochodów najwięcej miejscowych, a niemiejscowych można było poznać po nieprzestrzeganiu ograniczeń prędkości. I wcale nie Polacy byli najliczniej reprezentowani wśród pędzących z nielegalną prędkością. Nie prowadziłem dokładnych statystyk, ale szacuję, że najgorzej sprawowali się Włosi, potem Niemcy i Czesi wespół ze Słowakami. W Austrii bywały też miejsca w których droga była pusta. Podróż przemierzała Tyrol ze średnią prędkością 100 km/h, bo praktycznie na całej trasie przejazdu obowiązywało ograniczenie prędkości do 110 km/h.
A tak wyglądał profil Obieżyświata na tle wciąż rosnących austriackich gór:


Stacja benzynowa w okolicach Innsbrucku na której obserwowaliśmy Tęczę, a też nabraliśmy paliwa po stosunkowo umiarkowanej, w porównaniu z włoskimi, cenie.
W Austrii widzieliśmy też sposób transportu który nie wiedzieć czemu nie chce się przyjąć w Polsce. Na zdjęciu widać pociąg którym jadą samochody ciężarowe.
Po czym poznać, że wjeżdża się do Włoch? - Oczywiście po tym, że za przejazd autostradą trzeba płacić doraźnie. Widocznie winiety doskonale funkcjonujące w Austrii lub w Czechach, nie są dobrym rozwiązaniem w kraju, w którym czerwone światło na skrzyżowaniu jest traktowane jako delikatna sugestia: a może chociaż zwolnić?

W Alpach włoskich jest mnóstwo takich widoków. Zastanawialiśmy się jak ludzie mieszkający w takich domach komunikują się ze światem gdy przyjdzie zima i wszędzie jest pełno śniegu.
Na włoskich drogach NIKT nie przestrzega jakichkolwiek ograniczeń prędkości. Cóż było robić, ja też.
A tu wjazd na stację benzynową, gdzie wypadł pierwszy postój na włoskiej ziemi i gdzie okazało się, że w Italii sikanie jest za darmo!

Już po zmroku, gdzieś w okolicach Verony:
Na bramkach w Padwie okazało się, że za przejechanie 313 km po włoskich autostradach wypadło zapłacić 22€ z jakimiś groszami.
 

2 komentarze:

  1. Bolonię ominęliście szerokim łukiem, ale to chyba następnego dnia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne. Zdjęcie jest z okolic Verony. Już poprawiam.

      Usuń