Długi łykend pomału się kończy. Niewiele przezeń zwojowałem. Ot - dopisałem kilka modułów do prywatnego Projektu do sprawdzania statyki. Tu mogę się pochwalić, że to, co wymodziłem do tych pór, działa nad wyraz i nad podziw, a na dowód zrzut debugowania:
W Koszalinie w środku ostatniej nocy zaczęło lać. Już sam nie wiem, czy zdarza się tu, może nie od razu Piękna i Słoneczna Pogoda, ale chociażby Bezdeszczowa?
Poukładałem dziś trochę i w kuchennej szafce wypatrzyłem dwa słoiki pulpy jabłkowej z jabłek, które w rozpaczy spowodowanej głodem zaglądającym mi w oczy, rwałem z Jabłoni Po Drodze Do Lidla. Na jedenastolistopadowe Spotkanie zaproponuję chyba Degustację, czy Jak?
Sąsiad Z Góry znowu Pije. Właściwie powinienem powiedzieć: Pije Bez Przerwy. Niespecjalnie mi to przeszkadza, oprócz chwil w środku nocy, gdy budzą mnie odgłosy Rzygania. Podejrzywam, choć stuprocentowej pewności nie mam, że istnieje związek przyczynowo skutkowy pomiędzy cowieczornym Piciem i conocnym Rzyganiem. A może się mylę?
Odważnie powiem: 11-go na pewno zamelduję się w ZOO. Nie sądzę, że będzie mi towarzyszył Głód i będę marzyła o pulpie sporządzonej z owoców zbieranych w centrum nie najmniejszego miasta. Słoiki można zostawić na przednówek.
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie Miejsce, do którego mam dotrzeć. Studnia jest w porządku, ale ja się dostosuję.
ZOO? Ogród zoologiczny? To ja już nic nie rozumiem.
UsuńJeżeli nie rozumiesz, to nie ma sprawy. Może z moją pamięcią jest coś nie tak. Natomiast, jeżeli LGR też nie rozumie, to znaczy, że coś mi się pofranzoliło zupełnie. I wyobraźcie sobie mam ubaw po pachy!
Usuń